Odkąd byłam mała, moi rodzice powtarzali mi wielokrotnie, że trzeba być niezależnym.

Niezależny finansowo i społecznie, NIE zależny od faceta. Już widać, że była idea relacji płci: idea niezależności była budowana w stosunku do mężczyzny.

Mój związek z chłopcami, między atrakcją a nieufnością

Ojciec wcześnie nauczył mnie, że nie powinienem przyjmować prezentów od chłopców, nawet w podstawówce: musiałem zwracać prezenty nadawcy.

Bardzo wcześnie połączyłem w sobie uczucie nieufności wobec mężczyzn, a jednocześnie niezaprzeczalną miłość do nich , szukanie ich uczucia, ich spojrzenia, nienasycone ...

Jakby po to, żeby znaleźć w tacie pełne aprobaty i miłości oczy.

Później, jako nastolatek, szybko się zakochałem i uzależniłem się od chłopców i ich spojrzenia, ich aprobaty. Stawali się obsesją. Moja obsesja.

Nie mogłem znieść oporu. Robiłem kaprysy, jak dziecko, które chce tego smoczka, a nie innego.

Ta obsesja odebrała mi dużo energii. Czasami czułem się niezrozumiany.

Rozwój moich feministycznych przekonań

Od tego czasu ewoluowałam, ale mechanizmy zależności od mężczyzn, które rozwinęły się w dzieciństwie, są we mnie wszechobecne.

Ale udało mi się obalić stereotypy i moje wyobrażenie o związkach damsko-męskich, które społeczeństwo podstępnie włożyło do mojej głowy.

Mam teraz 24 lata, a ostatnie kilka lat było całkowitym odkryciem. Uwolniłem się!

Po lekturach, różnego rodzaju wpływach, takich jak konta na Instagramie, a zwłaszcza po wymianach z przyjaciółmi, rozwinąłem wiele feministycznych przekonań.

Stopniowo dekonstruowałam swoje poglądy na temat kobiet i ich miejsca w społeczeństwie, relacji między płciami.

Potrafiłem wyrazić słowami przekonania i idee, które czaiły się we mnie od dawna, utwierdzić je i przejąć. Czułem to jak odrodzenie. Uwolniłem się.

Ale jednocześnie odczuwam ból w obliczu mojego feminizmu.

Cierpienie w obliczu niemożności bycia zrozumianym przez całą moją świtę. Cierpienie w obliczu tego feminizmu, który we mnie gotuje się ... i w obliczu trzewnych impulsów, które sprawiają, że jestem całkowicie sprzeczny z własnymi przekonaniami.

Moje życie jako feministki z tysiącem sprzeczności

Gdybym miał teraz nadać swojemu życiu tytuł, byłby to: życie w sprzecznościach, w paradoksach .

Istnieje świat między tym, kim chciałbym być ze względu na moje przekonania, a tym, kim jestem, co robię nieubłaganie. Pomiędzy obrazem kobiety, którą potrafiłem zdekonstruować, a zakotwiczonymi we mnie zachowaniami.

Jestem feministką, ale ... Nie mogę wyjść bez makijażu

Kobieta to nie tylko budowa ciała, to jedno z moich pierwszych przekonań. Kobieta nie jest trofeum eksponowanym za jej urodę, elegancję, skupiając się wyłącznie na swoim wizerunku.

Jednak tutaj często jestem w tym miejscu kobiety-trofeum. Nieświadomie akceptuję tę rolę i prawie mi się to podoba. Jako dowód, naprawdę mam problem z opuszczeniem domu bez makijażu, z wyjątkiem lata i znowu!

Jakby ten obraz wizualny mnie chronił. Maska. Sposób na większą pewność siebie. Bo tak, w mojej podświadomości kobieta musi podkreślać siebie i malować twarz. To rodzaj ochrony.

Ochrona, aby chronić się przed oczami innych, przed sądami. To tak, jakbym tworzył postać poprzez swój wygląd fizyczny. Jakbym grał w sztukę!

Myślę, że robię to ze strachu przed ujawnieniem, kim naprawdę jestem. Aby ataki innych nie mogły dotknąć mojego wnętrza.

Boję się wyjść bez makijażu i bez ubierania się, jakby określała mnie budowa ciała, kiedy w głębi duszy wiem, że tak nie jest i że nie zawsze ma to znaczenie bądź na szczycie jego piękna!

Przede wszystkim uważam, że to mój sposób na ochronę przed oczami facetów, którzy inaczej mogliby mnie odrzucić.

Jestem feministką, ale ... Muszę być seksowna, kiedy chodzę na imprezy

W tym samym duchu, kiedy wychodzę wieczorem, wszystko jest dobrze, aby podkreślić moje atrybuty!

A jednocześnie wmawiam sobie, że nie powinienem wyglądać jak „suka”, kiedy myślę, że nikt nie powinien tak nazywać kobiety z powodu jej ubioru ...

Kiedy to robię, ma na celu wzbudzenie męskiego pożądania, ale z subtelnością!

I nawet jeśli zrobiłem postęp na tym poziomie, w głębi duszy nie mogę przestać myśleć, że kobieta musi mieć bardzo okrągłe piersi i dobrze zaokrąglony tyłek, inaczej nie jest fizycznie ciekawy.

Czuję, że utknąłem w tym schemacie i tych myślach , co wprawia mnie w wewnętrzny niepokój.

Jestem feministką, ale ... Nie znoszę włosów

I włosy, POMOCY! Zabierz mi ten brzydki dywan! Kolejny nakaz, który wbrew sobie włączyłem i którego nie mogę jeszcze usunąć.

Kiedy śpię z chłopcem, muszę (to prawie obowiązek!) Zawsze bardzo dobrze ogolony!

Zdaję sobie sprawę, że to nic nie znaczy, że musiałbym trochę puścić balast, ale ten strach przed oceną drugiego, a zwłaszcza jego odrzuceniem, jest głęboko zakorzeniony.

Często uważam się za śmieszny! Boję się odrzucenia, o którym wiem, że opiera się na błahostkach, ale gdyby mi się to przydarzyło, to na pewno nie mógłbym się z tym pogodzić, że za bardzo boli.

Jestem feministką, ale… trzymam się tego, co uważam za życzenia mężczyzn

Tam, gdzie moje sprzeczności są najbardziej oczywiste, to miłość i moje relacje z mężczyznami.

Moje twierdzenie: wymachiwać swoimi emocjami i osobliwościami jak sztandarem! Wyraź swoje potrzeby i pragnienia głośno i wyraźnie!

Ale z drugiej strony, przekonuję się, nie będąc prawdziwym. W końcu często trzymam się pragnień i pragnień drugiej osoby. A dokładniej, jak wyobrażam sobie , czego pragną mężczyźni.

Więc chodźmy ! Seks bez przywiązania! Uwodzenie i brak przywiązania! Forma prywatności i bez przywiązania! Oczywiście, że tak! Oczywiście te formy relacji mi odpowiadają!

Ja, czy będę jedną z tych dziewczyn z karczochami? Ja, czy byłbym dziewczyną, która przywiązuje się i zakochuje pierwszej nocy? Nie! Nie! Nie!

Tyle że w rzeczywistości tak nie jest. Więc znowu, aby uniknąć odrzucenia i mieć małą porcję uczucia, nurkuję na oślep.

Ale jakim kosztem?

Źle traktuję siebie, wchodząc w kody relacyjnej nadkonsumpcji, masowej konsumpcji niepowiązanych ze sobą partnerów.

W końcu, jeśli tak się zachowuję, to bardziej dlatego, że czuję nakazy, niż dlatego, że mi to odpowiada.

Bierzemy, rzucamy, bierzemy, rzucamy. Daję im to, czego ode mnie oczekują, ponieważ czekam na nich. I zaprzeczam swoim emocjom. To jest łatwiejsze.

To prawda, czasami utrzymuję relacje z facetami bez okazywania im uczuć. Ale w takich przypadkach nie jestem w pełni sobą.

Jestem feministką, ale ... Czuję, że mężczyźni powinni na mnie spojrzeć

Jeszcze jedno z moich przekonań: kobieta nie potrzebuje spojrzenia faceta, żeby czuć się dobrze.

Ponieważ tak, jako niezależna kobieta muszę znać swoją wartość, a żaden mężczyzna nie może tego za mnie zdefiniować! Jako niezależna kobieta muszę iść naprzód bez męskiego uznania , bez męskiego spojrzenia!

Tutaj znowu odnajduję się w zachowaniach, które są sprzeczne z moimi wyobrażeniami ...

Nienasycenie szukam tych oczu, które moim zdaniem są satysfakcjonujące. To aprobujące spojrzenie mężczyzny.

Czasem dochodzę do bulimii podbojów i jak każda bulimia, dotarłem na pewien etap, nadwyżka, przelew musi wyjść. I źle się czuję. I czuję się winny.

Zjadam swoje emocje poprzez grę w uwodzenie. Swój brak pewności siebie zaspokajam aprobatą wielu męskich spojrzeń.

Sprzeciwiam się mojemu wizerunkowi niezależnej, wolnej kobiety! Myślę, że jestem wolny, ale może nie tak bardzo.

Poddaję się zachowaniom wzorowanym na zakorzenionym we mnie stereotypie płci : kobieta potrzebuje aprobaty mężczyzny. Samotna i bez męskiej waloryzacji czegoś brakuje i nie może ruszyć do przodu.

Jestem feministką, ale ... czekam na faceta

Jak śpiąca królewna na szczycie swojej wieży, czekam na mężczyznę, który przyjdzie, aby mnie uratować, wzmocnić i nadać sens mojemu życiu.

Czekam na mężczyznę! Czekam, czekam i nienawidzę siebie za to!

Nawet będąc świadomym, będąc bardzo świadomym na ten temat, znajduję się w tej postawie, ponieważ przyswoiłem ją tak bardzo, że jest częścią mnie.

Disney zrobił mi pranie mózgu od najmłodszych lat! Ale ja nie chcę taki być, nie jestem taki, ja! Zdaję sobie sprawę z tego stereotypu, że zostałem wepchnięty do głowy, więc dlaczego? Dlaczego nadal tak jest?

Mam wrażenie, że jestem uzależniona emocjonalnie od mężczyzn, że nie uwolniłem się jeszcze całkowicie od nich. I nagle natknąć się na ludzi, którzy wykorzystują tę lukę!

Pozwoliłem narcystycznemu zboczeństwu wkroczyć w moje życie. To było 2 lata temu i na szczęście to już koniec.

Znalazłem się w sytuacjach całkowitego niepokoju emocjonalnego, prawie niewoli! Ja, która mówi o sobie, że jest silna, niezależna, feministka i nie potrzebuje faceta! Herezja!

Ten bolesny epizod pozwolił mi przynajmniej wykryć tę zależność, to oczekiwanie, które mam wobec mężczyzn.

W sprawach seksualności udaje mi się wziąć na siebie odpowiedzialność

Porozmawiajmy teraz o SEKSIE! A zwłaszcza kobieca przyjemność! Co dla mnie jest ostatecznym symbolem wyzwolenia kobiet.

Chciałabym krzyczeć z dachów, że kobieta może przyjść sama! Chciałabym, żeby wszystkie kobiety wiedziały, żeby wszyscy mężczyźni umieli narysować łechtaczkę!

Seksualne dochodzenie do siebie jest dla mnie szczytem feminizmu. Bo tam, gdzie nierówności są najbardziej niewidoczne, jest sfera prywatna.

Kobieca przyjemność (i jedyna) nie jest brudna i czuje się bieeeeen !!!

Kiedy to zrozumiałem, było to prawdziwe wyzwolenie, drugie narodziny. Wstyd i wstręt wyrażane przez społeczeństwo zdekonstruowały we mnie i to była szalona ulga.

Na tym poziomie naprawdę wiedziałem, jak dopasować moje przekonania do mojego zachowania. Nigdy nie czułam się tak wolna seksualnie jak dzisiaj! To tak, jakby cała masa możliwości była dla mnie otwarta.

I nie, to nie dlatego, że lubimy tę czy inną praktykę, lubimy seks, że mamy dużo związków, że mówimy głośno i wyraźnie o łechtaczce, o kobiecej przyjemności. , dildo, pozycje to dziwka, mała szanowana dziewczyna.

Nie nie nie !

Więc TAK, jestem spełniony seksualnie. W samym akcie ustalam swoje granice, prowadzę, komunikuję się bez obaw, przez większość czasu bez zażenowania.

Jestem wyzwolony seksualnie i czuję się za to osądzony

Ale mimo wszystko ten obraz dziewczyny zwanej „małą cnotą”, chytrze, wraca do mnie dość często. Najczęściej niejawnie, ale obecna.

I trzeba powiedzieć, że czasem mam wrażenie ożywiania tego obrazu.

Ponieważ pociągają mnie faceci, którzy odeślą mi ten obraz. Oto kolejny bardzo piękny paradoks!

Zwracam się do facetów, którzy czasami nie rozumieją, że wyzwolona seksualnie dziewczyna, która łatwo o tym mówi, to nie tylko to, że nie tylko jest do tego dobra ...

Faceci, którzy nie rozumieją tego spania z dziewczyną, która to lubi i która potwierdziła swoje pragnienie, to nie znaczy: nie szanować jej.

Chodzę do facetów, którzy często nie rozróżniają tych dwóch rzeczy: wyzwolonej seksualności i pełnego uwzględnienia drugiej. Następnie odsyłają mi z powrotem, jak mało szacunku mogę mieć do siebie.

Wcześniej byłem uwięziony, teraz wydaje mi się, że jestem zbyt wyzwolony. I to sprawia, że ​​cierpię.

Kiedy mówię o tyłku i kocham go, czy jestem skazana na bycie dziewczyną, z którą się dobrze bawisz, ale nigdy nie lądujesz?

Przyjąłem tę rolę, być może wbrew sobie.

Czuję, że mam na plecach obraz „łatwej dziewczyny” i dostosowuję się do niego, zwracając się do chłopców, którzy widzą we mnie tylko to.

Chociaż twierdzę, że kobieta nigdy nie powinna być tak traktowana i może robić ze swoim ciałem, co chce!

Uwięziony przez moje sprzeczności, czuję się rozdarty

Moje liczne sprzeczności, moje niedoskonałe i nie w 100% feministyczne zachowania, udaję, że mnie to nie obchodzi, bo przecież jestem wolną kobietą, która robi, co chce!

Ale czy tak jest naprawdę?

Chciałabym być wolną kobietą, którą idealizuję. Jednak czuję napięcie między tym, kim chciałbym być, a tym, kim jestem, a tym, jaki mam własny obraz.

Jestem dosłownie rozdarty wewnętrznie między swoimi przekonaniami i zachowaniami, do których zostałem uwarunkowany i od których trudno mi odpuścić.

Zadaję sobie wiele pytań! Czy akceptacja moich sprzeczności, przyjęcie mojej kobiecości, mojej seksualności, czasem przesadnie, jest aktem wolności? A może wręcz przeciwnie, pokazuje, że jestem uwarunkowany?

A czasami, czy nie działam w określony sposób, aby POKAZYWAĆ innym i sobie, że nie jestem uwarunkowana?

Próbuję stać się wolną kobietą bez chłostania się za swoje wady

„Bądź damą, mówili (nazwa pochodzi od krótkiego filmu wyreżyserowanego przez Paula McLeana)

Tak bardzo poznaję siebie w tym filmie! Tak trudno być feministką, kiedy całe społeczeństwo mówiło ci, że masz być „damą” przez całe życie, aby pozostać na swoim miejscu jako kobiety. Ja mam w głowie kilka głosów, które mówią mi:

Bądź damą! Bądź damą! Bądź feministką i damą!

Nie wiem chyba lepiej, kim mam być, jakie zachowanie przyjąć przy tych wszystkich przekonaniach tak silnych, które we mnie kipią.

Czasami chcę krzyczeć, ponieważ przepaść między tym, co twierdzę, a tym, co pokazuję, jest tak wielka. Chcę krzyczeć, gdy te dwie opozycje toczą we mnie wojnę. Sprzeczność, która mnie mocno ciągnie, gnębi mnie.

Co robić ? Co powiedzieć ? Co pokazać? Wybucham, tracę oddech ...

Czasami pielęgnuję swoje przekonania, czasami im zaprzeczam. Następnie pielęgnuję obraz kobiet, jaki dał mi społeczeństwo. Złapany między dwoma pożarami, cierpię.

Potem… umieściłem to w odpowiedniej perspektywie. Wmawiam sobie, że to praca długoterminowa, że ​​tak wielu lat uwarunkowań nie może zostać wymazane w ciągu kilku lat świadomości.

Więc minimalizuję, śmieję się! Mój śmiech i radość życia są również moją maską.

Podsumowując, staram się być tym, kim chciałbym być, w pełni zgodnie z własnymi przekonaniami, akceptując przy tym pewne wewnętrznie zaznaczone wady.

Paradoxes, nowy podcast mademoisell

Jeśli ten artykuł Cię poruszy, zasubskrybuj Paradoxes, nowy podcast od mademoisell, który daje Ci prawo do bycia niedoskonałym ♥

Popularne Wiadomości