Opublikowano 29 sierpnia 2021 r.

Przyjechałem do Paryża 3 lata temu.

Do tego czasu mieszkałem w Brześciu w Bretanii i nawet jeśli często mówimy „niech żyje Bretania, jest cudownie, jest tam całe morze”, naprawdę miałem ochotę kręcić się w kółko.

A potem Paryż był moim marzeniem.

Po ciekawych studiach z socjologii, ale bez konkretnego celu i roku jako kelnerka w restauracji fastfood, wyruszyłem na podbój stolicy z myślą o szkoleniu na sekretarkę medyczną.

Dlaczego ? Ponieważ kiedy poszedłem do dentysty, zobaczyłem jego sekretarkę w pięknym gabinecie, która zarządzała jego biznesem i powiedziałem sobie „to super! ”.

Lądowanie w Paryżu: od przedmieść do XVI wieku

Po raz pierwszy mieszkałem przez 2 lata w Vitry-Sur-Seine, gdzie ukończyłem szkolenie.

Tam odkryłem świat medyczny, typowanie raportów, przyjmowanie pacjentów i wszystkie administracyjne aspekty specyficzne dla sekretarki… i uwielbiam to!

Dopiero teraz stwierdzam, że Vitry trochę jest do bani, ciężko jest wyjść do Paryża i mieszkam tam we wspólnym mieszkaniu.

Krótko mówiąc, moim zdaniem to „za mało”… ale też według niektórych osób, które mieszkają w upragnionej 75-tce i które raczej podziwiam.

Później, z dyplomem w kieszeni, zostałem zatrudniony w centrum skanera w 16. dzielnicy, a potem znalazłem mały pokój pokojówki niedaleko pracy.

Tym razem jest! Jestem prawdziwym paryżaninem!

Ach tak, ale nie, według tych zawsze tych samych ludzi, których podziwiam i których bywam, życie w XVI wieku nie jest zwycięstwem. Według nich „nie żyje, nic się tam nie dzieje”, „tak daleko od centrum”, „są tylko starzy ludzie” ...

Jednak czuję się tam dobrze, jest ładnie i spokojnie, a to wciąż Paryż, prawda?

„Nigdy się nie poddam”

Jestem tu pod urokiem kilku osób, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego dla mnie.

Właściwie nigdy nie czuję się do nich na siłach. Zawsze jest ktoś, kto przypomina mi, że „mimo wszystko sekretarz medyczny, szkoda”, że „mógłbym zrobić lepiej…”.

Inny, który mówi mi, że „bardzo słabo opłacam swoją pracę, to wstyd”, podczas gdy zarabiam prawie 1000 euro więcej od niego każdego miesiąca, ale tak.

Pamiętam, jak deklarowałem się tak dumny w Brześciu, że zostanę sekretarzem, a tu przyznaję się prawie ze wstydem.

I nie mówmy o wszystkim, czego nie robię, a to sprawia, że ​​czuję się „jak gówno”.

Więc tak, mam zamiar oglądać wystawy i koncerty, trochę podróżuję zgodnie ze swoimi możliwościami i pragnieniami (właściwie kiedy chcę podróżować, kilkaset kilometrów może mi wystarczyć, nie muszę iść do po drugiej stronie planety).

Ale oto jest: nie byłem na całym świecie.

Nie widziałem filmografii TEGO SŁAWNEGO reżysera od 1962 do teraz, nie czytałem Wojny i pokoju po angielsku.

„Czekaj, czy nigdy nie widziałeś filmu Jean-Luc Godarda ?! "

Nic nie rozumiem, kiedy moi koledzy inżynierowie lub konsultanci mówią o swojej pracy.

Nie mam pasji do fotografii ani do 5-dniowych wędrówek po Mont Pluhautumeurs. Cóż, trochę forsuję linię ... ale chodzi o to uczucie.

Mój syndrom prowincjonalny (oszusta)

Wiem, że mam duży problem z pewnością siebie, ale są rzeczy, które sprawiają, że myślę „cóż, NIGDY nie będę wystarczająco dobry”.

Jestem sekretarką lekarską, kocham swoją pracę , mam coraz więcej obowiązków, nadziei na rozwój, pewną kulturę i hobby, a mieszkam w Paryżu… ale paryżaninem nigdy nie będę.

Czuję się źle i obok wszystkiego.

Zacząłem więc spotykać się z psychologiem, który opowiedział mi o „syndromie prowincjonalnym” w następujący sposób:

„Nie urodziłeś się tutaj i nie byłeś zanurzony w całej tej kulturze, którą dzieci znają bardzo wcześnie. Przekłada się to na wielkie poczucie niższości w tobie. "

Rzeczywiście, nie poszedłem do muzeum, gdy byłem młodszy, ale na plażę. A 2 czy 3 wystawy, które odbyły się w mieście, raczej mnie nie skusiły.

Miej więcej zaufania do siebie i ciesz się Paryżem

Dziś cieszę się, że mam dostęp do całej tej kultury i zamieszkałem tutaj, ale nadal czuję, że ją odbieram.

Kontynuuję moją pracę polegającą na pewności siebie, która dopiero się zaczyna, i próbuję powiedzieć „KURWA” na wszystkie drobne uwagi, nieświadome niekoniecznie nieprzyjemne, oczywiście, ale które mogą zepsuć moje morale.

Wydaje mi się, że droga jest wciąż długa, ale pewnego dnia Margaux Brestoise i Margaux Paryżanka dadzą sobie nawzajem siłę, by powiedzieć „jesteś fajną dziewczyną i jesteś warta tyle co oni”.

Popularne Wiadomości