Spisie treści
Światowy dzień stwardnienia rozsianego

30 maja Dzień Stwardnienia Rozsianego podnosi świadomość społeczną na temat tej choroby autoimmunologicznej, która dotyka coraz więcej kobiet.

Oto świadectwo szalonej kobiety cierpiącej na tę patologię.

- Artykuł pierwotnie opublikowany 22 grudnia 2021 r.

W 2021 roku Marine jest w trakcie studiów w szkole biznesowej. Podczas imprezy zorganizowanej przez jej szkołę wszystko się zawali: traci wzrok. Niewidoma przez tydzień, wykonuje całą serię testów i dowiaduje się, że ma stwardnienie rozsiane.

Zamiast panikować, postanowiła… wybrać się na drugą stronę świata.

Stwardnienie rozsiane, ta choroba, która przeraża

Stwardnienie rozsiane to choroba atakująca nerwy. Działa „tryskająco”: z dnia na dzień możesz stracić kontrolę nad oczami, rękami, nogami ... W każdej chwili.

Reszta czasu, prawie trudniejsza niż same rozbłyski, to paranoja, niepewność, jaką stwarza ta choroba. Marine wyjaśnia:

„To choroba, która na początku bardzo przeraża. Zawsze boisz się naciskać: trudno jest robić plany, ponieważ nie wiesz, w jakim stanie będziesz jutro.

I pojawia się rodzaj paranoi… Kiedy masz proste bóle, nie możesz nie wierzyć, że masz nawrót. "

Marine nie zajmuje dużo czasu, by spojrzeć na sprawy z odpowiedniej perspektywy: spotyka się z tuzinem neurologów, robi niekończące się badania ... Potem postanawia wszystko przerwać.

Wyprawa Marine, cierpiącego na stwardnienie rozsiane, to starannie przygotowany projekt

Od momentu diagnozy Marine pisze: zastanawia się, myśli, projektuje. Zdaje sobie sprawę, że nie jest szczęśliwa, nie czuje się dobrze w swoim ciele, ponieważ nie akceptuje leczenia .

Zaostrzenia zwykle zdarzają się w bardzo stresujących momentach. Zrozumiałem, że zanim znajdziesz cudowne lekarstwo, musisz być dobry w swoim mózgu.

Rozwiązaniem jest słuchanie siebie. Nie słuchamy się nawzajem i myślę, że to ostatecznie najpoważniejsza choroba.

Jej mały wewnętrzny głos radzi jej odejść. Wybierz się w podróż na drugą stronę świata, aby ponownie skupić się na sobie.

Lekarze, jego rodzina i bliscy na początku się boją. Ale wszyscy wspierają ją w jej wyborze, ponieważ każdy rozumie, że tego właśnie potrzebuje.

Marine dokładnie przemyślała swój projekt, a następnie uruchomiła garnek Litchee, który działał znakomicie. Przygotowuje plan podróży, pakuje torbę i idzie !

Jego trasa przebiega przez trzy kraje: najpierw Nową Zelandię, potem Birmę i na końcu Mongolię . Dla niej to trzy oblicza siebie, które bada kolejno: ciało, umysł i duszę .

Podróżowanie ze stwardnieniem rozsianym: poddawanie ciała próbie w Nowej Zelandii

Wszystko zaczyna się od Nowej Zelandii, innymi słowy od ciała. Marynarka chciała kraju, który mogłaby przekroczyć w trzy miesiące, naznaczonego fizycznymi wyzwaniami .

Celem jest podróżowanie po kraju pieszo i autostopem. Przed wyjazdem nigdy w życiu nie rozbiła namiotu.

Nowa Zelandia to jeden z najbardziej sportowych krajów na świecie: są tu grzbiety, plaże, wulkany… Jest więcej owiec niż mieszkańców! Chciałem biwakować, chciałem sam chodzić całe mile.

Jej pierwsze wyzwanie wygrało, kontynuowała z Birmą. Ciało było pierwszym krokiem, ponieważ jest pierwszą rzeczą, którą widzisz w człowieku.

Podróżowanie ze stwardnieniem rozsianym: uzdrowienie umysłu w Birmie

W Birmie Marine chce uleczyć swoją duszę. Postanawia spędzić tydzień w cichym odosobnieniu w klasztorze: żadnych dyskusji, żadnej książki, żadnego zajęcia… tylko ona i jej mózg! Piekielny test.

Zaraz potem udaje się do innego klasztoru, w którym będzie mieszkać przez miesiąc. Dowiaduje się, że wielu Birmańczyków udaje się do tego typu miejsc, aby wyleczyć swój smutek: jeśli są w środku depresji, jeśli doświadczyli trudnego rozstania lub jeśli kogoś stracili ...

W ten sposób uczy się leczyć swój umysł i słuchać siebie.

Podróżowanie ze stwardnieniem rozsianym: dotykanie swojej duszy w Mongolii

Najbardziej zaskakujący jest trzeci etap jej podróży: udaje się do Mongolii, by dołączyć do rodowego plemienia tego kraju. Tam spotyka ostatnich pasterzy reniferów , śpi w tipi i jedzie na koniu.

W tym kraju mówimy o duszy mongolskiej. Jest to jedna z niewielu cywilizacji, w której nadal śledzimy pory roku, aby żyć.

W plemionach to natura dyktuje im życie: latem są nad jeziorami, zimą oddalają się od nich ... To był koniec mojej podróży, bo połączyła stronę cielesną i duchowa strona.

Jednoczący projekt Marine, który cierpi na stwardnienie rozsiane

Po swojej podróży Marine wraca do Francji. Nie jest łatwo znaleźć zachodni styl życia, gdy jesteś na drogach od miesięcy!

Zmienił się jego stosunek do choroby. Podczas swojej podróży postanowiła zmienić jego nazwę: stwardnienie zmieniło się w Rosy , małą różyczkę, którą utrzymuje, którą pielęgnuje, którą przecina ciernie, aby nie zranić.

W ten sposób podróżujesz z dziewczyną, a nie z gównianą chorobą. Nauczyłem się ciąć ciernie, zamiast się użądlić.

To było bardzo interesujące, zajmowałem się ogrodnictwem. A potem wszyscy mamy ogród do uprawiania… Dobrze, z wyjątkiem tego, że pracuję po godzinach!

Równolegle z podróżą otwiera stronę na Facebooku, na której dzieli się swoimi wrażeniami: tekstami i filmami, które pozwalają jej przekazać to, czego doświadcza na co dzień.

A społeczność wokół niej rośnie , motywowana jej ambicją i radością życia. Ludzi, którzy również mają swój Rosy, ale także ludzie, którzy mają inną chorobę lub inne zmartwienia, lub którzy po prostu potrzebują zmiany życia.

Dowiaduje się, że internauci tak jak ona zdecydowali się na wyjazd, a nawet, że niektórzy zdecydowali się pójść tą samą drogą! Zainspirowana tym ruchem postanawia założyć stowarzyszenie, które pomoże ludziom w realizacji ich projektów .

Stowarzyszenie, które nie miałoby nic wspólnego z jej chorobą, bo nie to ją definiuje.

Gdy rok przerwy dobiegł końca, jej szkoła zaproponowała jej kontynuację nauki w Argentynie. Okazja jest dobra, ale postanawia odpuścić.

Motywuje ją pomysł zrzeszania się i chce nadal korzystać z tej pozytywnej energii.

Marine i jej stwardnienie rozsiane: Stowarzyszenie, książka i mnóstwo ludzi wokół niej

Dziś podpisała kontrakt z wydawnictwem, aby opublikować książkę o swoich doświadczeniach . Obecnie w trakcie pisania manuskryptu musiało zostać ukończone do końca stycznia.

Przez całe życie mówimy sobie „nie mam wyboru”, a to nieprawda: życie jest kwestią wyboru. Wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy… Wybrałem się w tę podróż, dla niektórych wydaje się ogromna, ale w rzeczywistości wszyscy jesteśmy do tego zdolni.

Dochody zebrane przez książkę zostaną w całości przekazane na jego projekt stowarzyszeniowy.

Poza tym, jeśli lubisz wyzwania, projekty i stowarzyszenia, Marine potrzebuje ludzi do burzy mózgów! Nie wahaj się skontaktować z nią na jej stronie na Facebooku, aby dołączyć do przygody!

A co z jego Rosy? Marine nie miał flary od dwóch lat. Dziś nie przechodzi żadnego leczenia. Ale nie wyklucza, że ​​pewnego dnia pójdzie za jednym: dla niej to po prostu nie czas. Wierna sobie, woli słuchać siebie!

Popularne Wiadomości