Opublikowano 28 października 2021 r

* Imię zostało zmienione.

W zeszłym semestrze pojechałem na Erasmusa.

Od pierwszego roku studiów licencjackich, jeszcze wcześniej, chciałem to robić. Tak więc jestem tutaj w swoim ostatnim roku, robiąc wszystkie niezbędne kroki, aby przejść przez „rok mojego życia!” »Na Erasmusie.

Po procedurach administracyjnych, po nieprzewidzianym, ale zawsze pewnym podnieceniu , oto jestem i ląduję w Galway, małym miasteczku na zachodzie Irlandii.

Pierwsze szczęśliwe dni Erasmusa

Pierwsze tygodnie po mieszkaniu kambuza to szaleństwo! Szaleństwo początków!

Chodzę na wieczory, spotkania, mieszkam i to lubię.

Podróżuję, jestem pełen oczu i serca, ale też biorę deszcz, to zdecydowanie nie jest mit!

Po tych kilku tygodniach szaleństwa suflet zaczyna opadać, a rytm zajęć zaczyna się nasilać.

Zawsze byłem stosunkowo pilnym uczniem, który chce odnieść sukces, co oznacza, że ​​decyduję się mniej wychodzić (także dlatego, że nawet jeśli kufel jest tańszy, nie jestem Krezusem).

I w tym momencie muszę zmierzyć się z spojrzeniami innych i ich zaskoczeniem:

"Co Ty do cholery robisz?" To Erasmus, baw się dobrze! Reszta nie obchodzi ”

Ale nie mogłem, nie mogłem, nie chciałem.

Podczas Erasmusa morale gwałtownie spada

Moje morale zaczyna spadać, spada coraz bardziej.

Zacząłem przestać wychodzić, ponieważ nie czułem, że należę do mnie. Zacząłem spotykać się z ludźmi tylko na lekcjach, a potem szybko i bezpośrednio wracać do domu.

Doświadczyłem niezrozumienia moich przyjaciół z Erasmusa, którzy nie rozumieli, dlaczego już nie wychodzę , którzy nie rozumieli mojej zmiany nastawienia.

Zmiana, której nie potrafiłem wyjaśnić. Byłem całkowicie przytłoczony sytuacją, a ponadto poczułem pewien wstyd, aby przez nią przejść.

Chciałem wszystko zatrzymać, chciałem zajść daleko, chciałem być sam zagubiony w górach.

Miałem szczęście, że miałem najlepszych współlokatorów na świecie, którzy przez cały ten czas mnie wspierali i towarzyszyli.

Spędzałem z nimi wspaniałe wieczory, którzy rozśmieszali mnie do płaczu i pomagali mi przeżyć piękne chwile.

Miałem szczęście , że obecni byli moi rodzice mimo odległości. Chociaż czasami trudno było im zrozumieć, dlaczego córka dzwoniła do nich każdego ranka z płaczem.

Wazon się przepełnia

Potem doszedłem do punktu, w którym już nie mogłem, gdzie było to dla mnie za dużo! Nawet chodzenie na zakupy stawało się męką, wszystko było trudne.

Nie mogłem już tego znieść, byłem ciągle wyczerpany.

Każdego ranka atakował mnie bardzo silny niepokój. Bałem się moich przebudzeń, a zatem i nocy.

Wtedy podjąłem decyzję o zaprzestaniu tego doświadczenia. Chciałem od razu wszystko przerwać!

Chciałem uciec od tej gehenny , nie widziałem innego rozwiązania niż powstrzymanie wszystkiego.

Pewnego wieczoru zadzwonił do mnie ojciec. Wyjaśniam mu swoją decyzję, a on odpowiada:

„Ok, możesz przerwać rok, ale skończyć semestr. Niezależnie od wyników rób, co możesz, ale rób to!

A potem wrócisz do domu dumny z tego, co osiągnąłeś. "

Ciężko było to usłyszeć.

Dziś mu dziękuję, bo dzięki niemu przeprowadziłem się i udało mi się zaliczyć ten semestr ocenami, które wciąż mnie zadziwiają.

Decyzja pod koniec semestru Erasmusa

Ostatecznie podjąłem decyzję o przerwie na semestr. A ta decyzja była jedną z najtrudniejszych, jakie musiałem podjąć do dzisiaj.

Miałem wrażenie, że zawodzę , nie jestem taki jak inni, wstydziłem się.

Dziś jest to nadal delikatna kwestia, ponieważ jeśli nigdy nie wątpiłem ani nie żałowałem swojej decyzji, czasami mam wrażenie, że poniosłem porażkę.

Pewnego dnia, kiedy się zgubiłem i nie wiedziałem, jaki wybór zrobić, ktoś powiedział do mnie:

- Co jest w tobie najtrudniejsze? Chcesz być zły i nie cieszyć się rokiem? Albo przyjdź i podejmij decyzję o rzuceniu czegoś, co zacząłeś? "

Dokonałem tego wyboru, rozważając za i przeciw i dziś wznowiłem studia we Francji, w szybszym tempie niż na Erasmusie.

Powrót do Francji i ulga po Erasmusie

Odtąd krok po kroku wychodzę na imprezy, próbuję wrócić do sportu i chciałbym robić teatr.

Jestem na terapii, aby spróbować to rozgryźć i upewnić się, że to się więcej nie powtórzy lub że mogę sobie z tym poradzić w inny sposób.

Cały czas się ukrywałem, starałem się nie mówić o tym znajomym. Nie chciałem, żeby wiedzieli, w jakim jestem stanie.

Byłem zawstydzony.

Do dziś nie jestem w stanie im tego powiedzieć, wytłumaczyć, bo nie znam przyczyn mojego stanu, ale pamiętam, że wszyscy zawsze mnie wspierali.

Zawsze tam byli, nawet nie wiedząc, co się ze mną dzieje.

To dzięki nim i im, a być może także im, dzięki temu, że dziś walczę o poprawę.

Chwile depresji są zawsze obecne i wiem, że mam siłę, aby je pokonać. Wiem też teraz, że mogę dokonywać wyborów i przyjmować je w obliczu ludzi, którzy nie mogą lub nie chcą zrozumieć.

Nie jest to łatwa droga, ale życie jest dobre i każdego dnia staram się jak najlepiej wykorzystać dobre czasy.

Popularne Wiadomości