Właśnie przeżyłem najbardziej szaloną przygodę w moim życiu i daleko mi do wyjścia bez szwanku.

Jestem studentem Grenoble École de Management od 2021 roku, polubiłem wielu studentów: zaangażowałem się w stowarzyszenia.

Zaangażowałem się w projekt w Peru

W związku z tym, oprócz bycia członkiem BDA, stałem się odpowiedzialny za znajomość projektu Peru, jednego z sześciu międzynarodowych projektów solidarnościowych Savoir Oser la Solidarité (SOS pour les intimes) i członka P'tites Zaprems, jednego z sześciu lokalnych projektów stowarzyszenia, w szczególności we współpracy z Secours Populaire.

Projekt w Peru to około trzydziestu uczniów, którzy pracują razem przez cały rok, aby zebrać fundusze i przeprowadzić projekt z Casa Luz, hogar de niños (domem dziecka) prowadzonym przez Jorge i Mariela, kilku pastorów ewangelickich.

La Casa Luz opiekuje się dwiema innymi instytucjami, wkrótce trzema, zwanymi komedorami. Dzieci szczególnie upośledzone mają dostęp do odpowiedniego posiłku i pomocy w odrabianiu lekcji.

Projekt istnieje już od czterech lat, aw tym roku miał sfinansować część inwestycji w maszyny do szycia dla ośrodka szkoleniowego dla rodziców dzieci w Comedor Luz y Vida.

Inwestujemy również w drzewa tara dla Casa Luz, która za cztery lata będzie produkować owoce o wysokiej wartości dodanej, wykorzystywane do barwienia skór czy medycyny. Wreszcie kupujemy buty szkolne dla dzieci z Luz y Vida, ze względu na ich wygodę, ale przede wszystkim godność.

Peruwiańczyk kontemplujący Ayacucho.

Zbieranie funduszy nie jest łatwym zadaniem, ale między organizacją eventów, pakowaniem (oferowanie torby na zakupy za darmową darowiznę do supermarketów), pakowaniem prezentów w sklepach, dzwonieniem do Ulule ... mamy sukces !

W tym okresie nie zdawaliśmy sobie sprawy, co reprezentuje każdy zebrany grosz.

A potem wyruszyliśmy tam, do Ayacucho, drugiego najbiedniejszego regionu Peru. I zmierzyliśmy miarę tego ubóstwa.

Peru: odkrycie innego świata

Wjechałem do Peru 29 czerwca z całym dniem podróży w dłoniach i odrobiną zardzewiałego hiszpańskiego. 1 lipca nasz mały zespół 9 uczniów przybył do Ayacucho, gdzie dwóch członków poprzedniego zespołu czekało na nas, aby nas poinformować i przedstawić partnerom i dzieciom.

To był początek sześciu tygodni poza czasem.

Wyszedłem z dwoma całkowicie błędnymi pomysłami w głowie:

  • Ssę z dziećmi.
  • Nie przywiążę się do nich, wiem, że to tylko sześć tygodni.

Naiwny, że byłem ...

Spędziliśmy nasze dni z dziećmi: z Casa Luz, komikiem Luz y Vida, czy komikiem Getsemani. Dużo rozmawialiśmy z naszymi partnerami, aby zbadać ich potrzeby i zbudować projekt 2021-2022.

Po całorocznej pracy we Francji przy finansowaniu inwestycji rzeczowych projektu 2021-2022 aktywnie uczestniczyliśmy w życiu sierocińca i komediantów. Pomagaliśmy w gotowaniu, organizowaliśmy zajęcia z dziećmi, pomagaliśmy im w odrabianiu lekcji itp.

Wiele się od nich nauczyłem, czy to o Peru, o dzieciństwie, czy o sobie.

Zdjęcie grupowe w Comedor Luz y Vida: właśnie zaoferowaliśmy dzieciom buty szkolne.

Fascynowały mnie kontrasty tego rozwijającego się kraju, a szczególnie tego regionu w odbudowie. Ayacucho było epicentrum wojny partyzanckiej Lśniącej Ścieżki w latach 80. i 90.

Według Europe 1 był to „jeden z najkrwawszych partyzantów w Ameryce Łacińskiej (…), który w latach 1980-2000 spowodował śmierć i zaginięcie blisko 70 000 osób”.

Jeśli ruch domagał się idei marksistowskich i był bliski ludziom, był przede wszystkim niezwykle morderczy. Całkowicie zdekonstruował gospodarkę kraju i zmusił bezrolnych chłopów do gromadzenia się w miastach, w których panuje bieda.

Dziś Ayacucho odbudowuje się, a młodość wymazuje traumę doświadczaną przez pokolenia powyżej czterdziestu pięciu lat. Mikroprzedsiębiorstwo odgrywa dominującą rolę w tym renesansie, stale zagrożonym pokusą handlu narkotykami.

Pojawiają się sklepy telekomunikacyjne i odzieżowe oraz restauracje. Ze zdziwieniem spotkaliśmy babcie w tradycyjnych strojach, czasami mówiących tylko po keczua, ale także młodych ludzi w tenisówkach Nike, ze słuchawkami wkręconymi w uszy.

W tym szczególnym kontekście, tak odległym od wszystkiego, co znałem, od wszystkiego, co mogłem sobie wyobrazić, zrozumiałem, że chcę być częścią tego świata. Chcę uczestniczyć w jego odbudowie, swoimi małymi rączkami, moimi ledwie dwudziestoletnimi latami i moimi ideałami. Znowu naiwność, ale wolę wierzyć, że to, co robiłem przez sześć tygodni, coś znaczyło.

Wolę wierzyć, że gdy jednemu z tych dzieci zaproponuje się sprzedaż lub zażywanie narkotyków, odmówi, ponieważ zrozumiał wartości, których go nauczono. Wolę wierzyć, że kiedy będzie mógł wybierać między sprzedażą tego, co może za rogiem, a pójściem na uniwersytet, wybierze studia.

Zmieniające się doświadczenie

Pasterze i wszyscy inni ludzie wokół tych instytucji witali nas z otwartymi ramionami, dziękując nam, jakbyśmy byli darem z nieba. Ale dla mnie anioły są nimi. Poświęcają swoje życie tym dzieciom i bardzo ciężko pracują, aby Casa Luz i jego comedores były autonomiczne.

Mieszkanie przez półtora miesiąca z tymi samymi ludźmi w warunkach dalekich od naszego europejskiego komfortu, w innym środowisku, może, pomimo całej naszej motywacji, wywołać napięcia w grupie. Wszyscy nauczyliśmy się brać to na siebie i komunikować. Przeżyliśmy razem niezwykłe doświadczenie; nic nie może nam tego odebrać.

Były trudne czasy, ale pamiętamy całą resztę. To śmiech dzieci, uściski dłoni i uściski, błogosławieństwa, które otrzymaliśmy.

Ale to, co utkwiłem w pamięci, to także nędza, w jakiej żyją dzieci, ich dziurawe ubrania i brak higieny, zapał, z jakim niektórzy kończyli talerze, zanim poprosili o więcej, ich zepsute zęby. przez niedożywienie.

Po raz pierwszy miałam też kontakt z niepełnosprawnością. Niektóre dzieci po przeżyciu pierwszych lat głodu cierpią na opóźnienie w rozwoju fizycznym i umysłowym. Tak jak José, który w sierpniu skończył 13 lat i wyglądał na 8.

Inni, kiedy się urodzili, cierpieli z powodu godnych ubolewania warunków sanitarnych. Mili, która wszystko rozumie, nie może mówić i nie może kontrolować siły swoich ruchów, ponieważ zbyt długo brakowało jej tlenu, gdy się urodziła, w wiosce położonej na wysokości ponad 4000 metrów.

To oni najbardziej mnie poruszyli. Moje włosy mogą ucierpieć z powodu mojej fryzury wykonanej przez Mili, ale godziny spędzone z nią i innymi zawsze będę wspominać jako delikatne, cenne i szczere chwile.

Od lewej do prawej: Sara, ja i Sulema. To dwie młode dziewczyny z komedii. Sara i ja stworzyliśmy wyjątkową więź. Sulema mieszka z rodzicami, dwiema siostrami i bratem w slumsach na wysypisku śmieci, bez bieżącej wody i prądu. W wieku 13 lat nie umiała czytać.

Zabieram ze sobą dowody miłości tak piękne, jak rysunki dzieci, bransoletki z nici, a nawet gumka do włosów (to wszystko, co mała Sara miała do zaoferowania), ale także wściekłość działaj ponownie dla tych dzieciaków.

Nie mogę pozbyć się obrazów ich twarzy i ich codziennego życia, które wracają do mnie pod najmniejszym pretekstem po powrocie do Francji. Czepiam się tych wspomnień i wyruszam w opowieść o mojej podróży. To sposób na dalsze przeżywanie tej przygody.

Dzisiaj podjąłem obowiązki w biurze Savoir Oser la Solidarité i rozważam podwójny dyplom z zarządzania pomocą humanitarną. Wróciłem do życia jako przeciętny student, ale nie mogę powstrzymać myśli, że wrócę. Wiedzieć, że wrócę.

Aby dowiedzieć się więcej, odwiedź stronę internetową Savoir Oser la Solidarité.

Popularne Wiadomości