Artykuł pierwotnie opublikowany 3 marca 2021 r

Należy pamiętać, że ten artykuł zawiera zdjęcia z krwią i bliznami. Wersja bez obrazów jest dostępna tutaj.

Z okazji „Dnia Świadomości Samookaleczeń”, który odbył się w najbliższą sobotę 1 marca, chybiony chciał zwrócić Państwa uwagę na szczególne zaburzenie: „samookaleczenie”, czyli zadaną sobie krzywdę .

Wspierając się jego świadectwem, wracamy do tematu.

„Samookaleczenie”? O czym gadamy ?

Po francusku mówimy o „automutylacji” na określenie urazów i obrażeń ciała, które sami sobie wyrządzamy.

Określenie może nie być najwłaściwsze - zwykle „okaleczenie” oznacza nieodwracalne odcięcie kończyny.

Nasza mademoisell precyzuje: „dla mnie (samookaleczenie) czytanie jest zawsze brutalne. Poza tym Anglicy go nie używają, bo to nieistotne.

Nie amputujemy… W języku angielskim mówimy „samookaleczenie” (lub „nie-samobójcze samookaleczenie”), co oznacza „samookaleczenie”. Niezbyt dobrze idzie po francusku, ale wydaje mi się to bardziej odpowiednie ”.

Samookaleczenie jest rzeczywiście zaburzeniem, podobnie jak anoreksja, bulimia ...

Kiedy te urazy są wykonywane w celach estetycznych, seksualnych (masochizm) lub społecznych, proces przebiega zupełnie inaczej i nie jesteśmy już w stanie „samookaleczenia”.

Ludzie, którzy cierpią na to zaburzenie, ranią się fizycznie na różne sposoby.

Cięcie byłoby najczęściej stosowaną praktyką, ale nie jedyną. Urazy mogą przybrać postać siniaków, otarć skóry, oparzeń, blizn ...

I nie są to zachowania samobójcze: samookaleczenie definiuje się jako „celową, świadomą i bezpośrednią zmianę tkanek organizmu, bez woli śmierci” (Richard, 2005).

Co oznacza samookaleczenie?

Dla dr Xaviera Pommereau, jednego z autorów książki L'Adolescence scarifie, samookaleczenie może być sposobem na przekształcenie bólu psychicznego w ból fizyczny, który, jak czujemy, możemy kontrolować.

Ostatecznie zadawanie sobie tych ran jest sposobem na „zawładnięcie skórą”, próbę odzyskania kontroli nad tym, co cierpisz.

Pozwala też niektórym uzewnętrznić coś, czego nie potrafimy już w sobie zatrzymać: jest to potrzeba odpuszczenia i przynosi ulgę, przyjemność.

Kiedy ran psychicznych nie można „powiedzieć”, samookaleczenie staje się językiem, a nawet… sposobem szukania pomocy pośrednio: zaznaczamy swoje ciało w widoczny sposób.

Samookaleczenie pomaga również „ominąć” myślenie - kiedy robisz sobie krzywdę, niekoniecznie myślisz o tym, co jest nie tak.

Świadectwo samookaleczenia

W umyśle naszej panienki, gdy mówimy o samookaleczeniach:

„Pierwsze słowo, które się pojawia, to„ schronienie ”. To jest rzecz, do której zawsze mogę się zwrócić, jeśli wszystko pójdzie nie tak.

Wmawiam sobie, że to rodzaj bezwarunkowego pragnienia kogoś, kto zawsze byłby przy mnie… To jak kula, sieć, która mnie złapie, gdy upadnę.

Kiedyś ten nóż był jak przyjaciel.

I gdzieś to też mnie uspokoiło, ponieważ nikt nie mógł mnie skrzywdzić bardziej niż mnie.

Działał jak tarcza, a potem, oczywiście, jest sposobem na oddychanie, uwolnienie balastu, wyrażenie, uwolnienie zablokowanych emocji. Czasami wyrażam złość i nienawiść do siebie.

Zrobić coś ekstremalnego, gwałtownego, co naprawdę odpowiada gwałtowności cierpienia, które czuję.

Może to być również sposób na powiedzenie mojemu tacie: „Chciałeś, żebym była idealną małą dziewczynką, czy tego chcesz?”

Widzisz, do czego mnie zmuszasz? ”. Zasadniczo daje mi to moc wyrażania rzeczy, kiedy nie mogę już tego znieść, kiedy czuję, że jeśli tego nie zrobię, uduszę się.

Nie robiłem tego, żeby zranić, rana bolała przez pół sekundy, kiedy tnąłem… a potem było miło, jakbym był w wacie. Paradoksalnie czułem się tak dobrze. "

Utknąłem w trybach samookaleczenia

Nasza mademoisell opowiada, jak pojawiło się jej zaburzenie:

„Za pierwszym razem byłem na pierwszym… Ale żeby zrozumieć, myślę, że musimy cofnąć się przed tą chwilą i porozmawiać o kontekście rodzinnym, w którym się rozwijałem.

W trzecim miejscu miałem wiele problemów w związku, cierpiałem na drwiny, obelgi, a „przyjaciele” dali się we znaki. Byłem smutny, niespokojny, a nauczyciele to zauważyli. Próbowali mi o tym opowiedzieć i powiedzieć o tym moim rodzicom.

Pewnego dnia, po prezentacji, którą musiałem przedstawić tym, którzy mnie nękali, nauczyciel nazwał moje przemówienie „autodestrukcją”.

Czułem, że tracę kontrolę nad sytuacją, a moja samoocena spadła pod ziemię.

Pamiętam, że wtedy przeprosiłem moich towarzyszy, gdy otrzymali miejsce u mojego boku. Zacząłem internalizować, że nie jestem nic wart ...

Wezwano moich rodziców, ale mój tata był po prostu wkurzony - myślę, że to wszystko podważyło jego rolę jako taty i nie mógł sobie z tym poradzić. Nie pamiętam żadnych konsekwencji po tym wywiadzie.

Myślę, że moi rodzice trochę zminimalizowali ...

Może starali się jak najlepiej, ale czułem się jak ciężar.

Na jednej z moich wizytówek nauczyciele zauważyli, że chcieliby widzieć mnie bardziej spełnionym, mojemu ojcu się to nie podobało i czułem, że to moja wina.

Zacząłem więc ukrywać swoje uczucia przed rodzicami, płakać w ukryciu i nadal być wzorową, mądrą dziewczyną, bez zamieszania i dobrego ucznia.

Myślę, że tamtego roku poczułem się opuszczony i przyswoiłem sobie ideę, że gdybym nie był doskonały, to moi rodzice już by mnie nie kochali.

Już bardzo wcześnie zrozumiałam, że mogę uszczęśliwić moich rodziców i że poniekąd odpowiadam za ich szczęście.

Nigdy nie byłem bity, ale było dużo niedopowiedzeń… Nie wyrażaliśmy swoich emocji i uczuć.

Mój tata miał „humory” - kiedy był szczęśliwy, wszystko było w porządku i był najlepszym tatą na świecie.

Ale czasami krzywił się i zaczynał gardzić moją matką, obrażać ją, naśmiewać się z niej na oczach całej rodziny… Nikt nic nie mówił.

W tym kontekście nie mogłam pozwolić sobie na bycie normalnym dzieckiem, na kryzys, na okazywanie smutku. Trzymałem się, dopóki nie zostałem sam.

Później w liceum byłem zaskoczony, że ludzie mnie akceptowali i lubili.

Zakochałem się w jednym z moich nauczycieli, który w moich fantazjach był idealnym zastępczym ojcem, chociaż nie zdawałem sobie z tego sprawy.

Myślałem, że będzie przy mnie, a potem pewnego dnia nie miałem go już jako nauczyciela.

Doświadczyłem tego jako opuszczenia. I pękłem.

W dniu, w którym zadałem sobie pierwszą kontuzję, właśnie za nim tęskniłem, kiedy tak bardzo za nim tęskniłem przez jego powtarzające się nieobecności ...

To była ostatnia kropla. Chciałem, żeby się o mnie troszczył, moje cierpienie i jego obojętność zabijały mnie.

Tej nocy poczułem intensywną wściekłość, nienawiść i smutek.

Powiedziałem sobie, że jeśli go tam nie ma, to nie zasłużyłem na niego.

Bolało mnie, czułam się bezradna, miałam ogromny ciężar, jakby krzyk tkwił w gardle, chciałam walczyć z czymś, co mnie atakowało.

Więc wziąłem pinezkę i podrapałem się w nadgarstek. Ulżyło mi. Byłem w stanie wyrazić swoje emocje, może też ukarać siebie. "

Samookaleczenie nie jest trywialne

Nasza mademoisell dorastała w środowisku, w którym nie wolno było wyrażać swoich emocji.

Sytuacja, która może sprawić, że młodzi ludzie będą mieli później trudności z uzewnętrznieniem tego, co czują… i wyrażeniem tego „po cichu” poprzez samookaleczenie.

Jak wyjaśnia, samookaleczenie ma również coś wspólnego ze „stanem dysocjacji”, „depersonalizacją”: podczas aktu nie jesteś już sobą. Dla naszej pani „akt pozwala nam pamiętać, że naprawdę istniejemy - jeśli krwawię, istnieję”.

Zdaniem dr Pommereau, jeśli na początku skaryfikacja wydaje się łagodzić ból psychiczny, czyni ją również „więźniem” - to bieg, eskalacja: czas samookaleczeń zajmuje coraz więcej i więcej miejsca. oprócz znaczenia.

Samookaleczenie nie jest bynajmniej trywialne : kiedy robimy sobie krzywdę, kiedy robimy sobie przemoc, oznacza to, że cierpimy, że dotykają nas poważne lęki.

Nasz mademoisell wyjaśnia:

„To jak uzależnienie. Efekt ulgi stopniowo zanika i musisz bardziej zranić się, aby uzyskać ten sam efekt.

Czułem, że mam kontrolę, próbowałem to przeciągnąć… Ale prędzej czy później zachowanie stawało się coraz bardziej niebezpieczne.

Stopniowo przeszedłem na nożyczki, a przez lata na nóż. Były chwile, kiedy tego nie robiłem, zwłaszcza gdy byłem w związku z moim byłym i był dla mnie „wszystkim”. Zacząłem ponownie, kiedy byłem jeszcze w związku, i tam bardzo przyspieszyło.

Wcześniej skaleczyłem się tylko wieczorem w łóżku, a tam robiłem to 3 lub 4 razy dziennie, w toaletach w pracy.

To było jak naprawa, potrzebowałem mojej dawki, aby móc dalej oddychać przez kilka godzin. Rany były liczniejsze, głębsze ...

Powiedziałem sobie, że jeśli będę kontynuował w tym tempie, pewnego dnia będę musiał iść do szpitala i dla mnie to był limit.

Przez długi czas miałam poczucie, że nie cierpię na tyle, by zasłużyć na pomoc ...

Więc musiałem się bardziej skaleczyć, mieć więcej blizn itp. Przez długi czas powtarzałem sobie, że jeśli nie zrobię tego wystarczająco dużo, to nie będzie miało to większego znaczenia. "

Zwraca też uwagę, że z jej doświadczenia wynika, że ​​samookaleczenie „współistniało” z nadużywaniem substancji odurzających: „Czasami piłem wcześniej. Kiedyś sprawiło to, że byłem dużo mniej ostrożny i nieskrępowany… To mogło stać się bardzo niebezpieczne ”.

A inni w tym wszystkim?

Widzieliśmy, że środowisko rodzinne i historia początku życia mogą być jednym z czynników wpływających na pojawienie się zaburzenia ...

Ale jak radzimy sobie z samookaleczeniami w obecności innych?

Najczęściej te zachowania są odbierane jako haniebne dla tych, którzy je zadają i ustanawiają dystans między sobą a innymi.

Dla naszego mademoisell:

„Pozostali wydawali się daleko, w innym świecie. Czułem się tak inny od nich. Wciąż rozmawiali o takich trywialnych rzeczach, kiedy właśnie zrobiłem coś tak ekstremalnego. Czułam się tym bardziej samotna, to było błędne koło.

Tak bardzo chciałem, aby któryś z nich przejrzał mnie wyraźnie i przyszedł, aby „ocalić” mnie od siebie. Ale nie wiedziałem, jak zapytać ...

Czasami myślę, że odrzucałem cały świat, w którym się dusiłem.

Samookaleczenie naprawdę pomogło mnie jeszcze bardziej odizolować… Myślę, że moje relacje z innymi bardzo się zmieniły.

Zacząłem kłamać. Przez zaniedbanie ukrywałem przed wszystkimi ważną część swojego życia i to natychmiast dodawało dystansu.

W liceum powiedziałem znajomemu, który nazwał mnie „szalonym” i nigdy więcej o tym nie wspomniał.

Innym trudno jest to zrozumieć i na to zareagować… W praktyce zawsze jesteśmy czujni, uważamy, aby się nie ujawnić, a to mobilizuje mnóstwo energii.

Dziś mówię o tym swobodniej do bliskich mi osób, ale musimy opłakiwać bycie „zbawionym”.

Na początku nie zgodziłam się na to, a widok moich blizn był piekłem, wstydziłam się, czułam się potwornie. Nauczyłem się to akceptować i nie myśleć, że zostałem przez to zdefiniowany. Myślę, że ważne jest, aby to sobie uświadomić. "

Jak wyjść z samookaleczenia?

Aby osoba mogła wyrazić swój dyskomfort, niezbędna jest pomoc ze strony otaczających ją osób oraz psychiatry lub psychologa.

Pracownicy służby zdrowia będą mogli zaoferować ludziom przestrzeń bez a priori, bez historii i bez oceny ...

Naszemu mademoisellowi udało się poprosić o pomoc:

„Zacząłem spotykać się z psychiatrą dwa lata temu i bardzo mi to pomogło. Uświadomiła mi, co przyniosło mi samookaleczenie, a możliwość wyrażenia emocji w inny sposób bardzo mi pomogła .

Fizycznie, kiedy byłem jeszcze chory i niespokojny, poczułem się znacznie lepiej.

Pewnego dnia wolałem iść do kliniki z obawy, że zranię się zbyt mocno. Wreszcie, kiedy wyszedłem z kliniki, nie wznowiłem.

Czasami zaczynałam od nowa, kiedy stres był zbyt duży i nie mogłam szybko ewakuować zbyt silnych emocji, ale jest to sporadyczne ... i jedno cięcie niekoniecznie wymaga następnego.

Nigdy nie zapomnę, jakie to uczucie i jakie jest skuteczne.

Dla mnie najwyraźniej najważniejsza była psychoterapia, umiejętność mówienia, wydalenia. A zwłaszcza fakt, że w końcu stałem się sobą, przestałem odgrywać rolę, którą starałem się zachować.

Zaakceptować własne potrzeby, pragnienia.

Miałam szczęście, że mój były chłopak był niezwykle wyrozumiały, cierpliwy, wyrozumiały. Jemu też było bardzo ciężko, ale pozostał obecny i pomógł mi rozpocząć te kroki.

Mój czas w klinice też był pozytywny - pomogła też możliwość rozmowy z innymi pacjentami.

Nie było osądzania, poczucia winy typu „masz szczęście, jesteś niewdzięczny”. Nie zapomnę tych ludzi.

Po tym pobycie nie wznowiłem jak poprzednio. Starałem się pobłażać sobie.

Wcześniej, kiedy zmuszałem się, żeby tego nie robić, zawsze nawracałem tym gwałtowniej, im bardziej czułem się winny.

Tam nie postawiłem sobie celu, pogratulowałem sobie, kiedy tego nie zrobiłem i to mi pomogło.

Nie ma sensu zwiększać presji, ponieważ to presja sprawia, że ​​robimy to… ”

Dodaje, że „pierwszą rzeczą byłoby naprawdę nauczyć się kochać i być dla siebie miłym”, zanim przejdzie dalej:

„Pomogła mi pacjentka w klinice, poradziła mi, abym wyobraził sobie siebie bardzo małego, wyobraził sobie dziecko we mnie i zobaczył, jak płacze…

Podczas gdy do tej pory nienawidziłem tej słabej części mnie, nauczyłem się współczuć dziecku, które ostatecznie nie było niczego winne ”.

Pomóż komuś, kto sam zadaje te obrażenia?

Dla naszego mademoisell:

„Musisz starać się nie oceniać, nie zmuszać ludzi do obietnic, że nie zrobią tego ponownie. Nie sprawiać, by osoba czuła się winna.

Pokaż mu, że go kochamy.

Możemy jej powiedzieć, że nie chcielibyśmy, żeby się krzywdziła, ale dodajemy, że zdajemy sobie sprawę, że nie jest to takie proste i pozostajemy pobłażliwi. W przypadku nawrotu nie złość się, ale zachęcaj i doceniaj wysiłki podjęte, aby się z tego wydostać.

Posłuchaj, zaproponuj, że o tym porozmawiasz, zapytaj, co to przynosi. Zaproponuj, że wyślesz wiadomość lub zadzwonisz, gdy dana osoba chce to „zrobić”.

Dobrze jest pamiętać, aby się o tym dowiedzieć, aby lepiej zrozumieć i powiedzieć mu np. „Czytałem, że może to przynieść Ci taką korzyść, czy tak właśnie czujesz? ”.

To pokaże osobie, na której Ci zależy, że chcesz ją zrozumieć i pozwoli jej o tym porozmawiać.

Nie należy tego też minimalizować - zwykły akt samookaleczenia jest niezwykle gwałtowny i należy go traktować bardzo poważnie, niezależnie od liczby i ciężkości obrażeń.

Nie zmuszaj jej też do rozmowy z tobą, po prostu powiedz jej, że tam jesteś i zaproponuj rozmowę z psychologiem szkolnym lub, jeśli jesteś w miejscu pracy, psychologiem szkolnym. praca.

Nie stawiaj ultimatum, nie mów jej, że jest samolubna i rani innych, robiąc to. Już czujemy się wystarczająco winni. "

Jako świta często jesteśmy bezradni w obliczu niewygody i urazów ludzi, którzy „samookaleczają się”, i kusimy, by zapytać ich „dlaczego” i powiedzieć „przestań”.

Sprawy są bardziej złożone i aby pomóc Ci najpierw musisz pokazać swoją dostępność.

Niech inni zrozumieją, że jesteśmy obecni , że jesteśmy zaniepokojeni, bez dokonywania jakichkolwiek osądów.

Oferuj towarzyszenie drugiemu w poszukiwaniu profesjonalnej pomocy , zawsze bez oceniania, zawsze z życzliwością.

Można wyjść z samookaleczenia - dla naszego szalonego Z „każdy mały krok jest ważny”.

Nasz odważny ofiarodawca ma wiadomość dla osób, które ulegają kontuzjom:

„Chciałbym powiedzieć wszystkim tym ludziom, że zasługują na to, aby się z tego wydostać, wbrew temu, co myślą.

Są wrażliwi, to piękni ludzie, którym niekoniecznie dano szansę wyrażenia siebie i bycia sobą.

Przetrwanie i powrót do zdrowia to pełen nadziei akt, a społeczeństwo potrzebuje takich jak oni… i potrzebuje nadziei!

Chciałbym dać trochę tej nadziei - chcę w to wierzyć, nawet jeśli odbudowa jest bardzo długa ”.

Gdzie szukać pomocy?
  • W szkole możesz zwrócić się do swoich nauczycieli, pielęgniarek, pracowników socjalnych lub przedszkoli - osoby te mogą skierować Cię do innego rodzaju pomocy.
  • Jeśli jesteś studentem, możesz skontaktować się z SUMPPS (Uniwersyteckie Biuro Medycyny Prewencyjnej i Promocji Zdrowia) lub BAPU (Uniwersyteckie Biuro Pomocy Psychologicznej) - dostępni są psycholodzy i pracownicy służby zdrowia. Twoja uwaga.
  • Jeśli chcesz, możesz również skontaktować się z wyspecjalizowanymi liniami pomocy - Fil Santé Jeunes jest dostępny bezpłatnie pod numerem 32 24 lub 01 44 93 30 74.
  • Istnieją również miejsca odbioru i słuchania, które pomogą Ci:
    • The Youth Listening czynna Punkty : the PAEJs asocjacyjne są miejsca otwarte dla młodzieży i rodziców. Nauczyciele i psychologowie mogą Cię wspierać i kierować do organizacji, które mogą Ci pomóc. Jeśli chcesz, możesz zapoznać się z katalogiem PAEJ.
    • Departamentowe Domy Młodzieży : w MDA psychiatrzy, psycholodzy, pielęgniarki lub wychowawcy przyjmują młodych ludzi i rodziców. Aby dowiedzieć się więcej, zadzwoń do nich za pośrednictwem katalogu MDA.
  • W nagłych przypadkach zadzwoń pod numer 17 lub 112.
  • 15: numer SAMU.
  • 18: numer straży pożarnej.
  • 114: numer alarmowy dla osób niesłyszących lub niedosłyszących

Dalej:

  • Tekst (w języku angielskim) zalecany przez naszą mademoisell: etykieta ostrzeżenia o cięciu

Popularne Wiadomości