Spisie treści

Na zakręcie festiwalu Avignon, zatrzymałem się kilka razy w Théâtre des Béliers, którego program był najbardziej kuszący.

Na rachunku znalazły się dwa programy dzielnie prowadzone przez utalentowane młode kobiety, obiecujące świetlaną przyszłość : Si Richard Si i ja wolimy być meteorytem.

Mam nadzieję, że te kilka słów o tych programach nie pozostawi już cienia wahania przed oklaskiwaniem ich (lub przywitaniem ich w programie!).

Si Richard si, zadziwiający, zabawny i niezwykły duet!

A co by było, gdyby Ryszard III wynajął dwóch zabójców do przeprowadzenia morderstw i powierzenia im misji o pierwszorzędnym znaczeniu dyplomatycznym?

Tak długo, jak to robimy: co by było, gdyby ci wyjątkowi zabójcy, marginalni i prostacy klauni, byli parą złamanych rąk?

Jesteś teraz w posiadaniu absurdalnego i fantastycznego tonu wymyślonego przez Florence Fauquet i Chloé Lasne, autorów, aktorek i reżyserów tego programu z dużą zawartością oryginalności.

Hybrydowe widowisko łączące mimę, klauna, taniec, ale także rap czy pętlę pedałową , mistrzowskie opanowanie tych umiejętności przez aktorki jest po prostu niesamowite i pozwala wnieść rytm i zdziwienie w całym utworze.

Dwie aktorki ewoluują w symetrii na scenie, w dynamice, która pozwala nie tylko realizować sceniczne przedstawienie, pomysłowość ruchów, ale także bawić się w nieodpartych zabawach.

Dlatego to przede wszystkim ciało wyraża się w tym spektaklu, w którym cisza jest święta , a także świadczy o absolutnej niewoli uwagi widzów, którzy nie mówią ani słowa, chyba że chodzi o serdeczny śmiech. !

Nie jest to pojedynczy ciąg zwariowanych liczb, ale kompletny utwór, z jego historią i postaciami, które przechodzą prawdziwą ewolucję w trakcie tej spędzonej z nimi chwili.

Jeśli więc Richard to połączy cholernie dobrze ułożoną historię, imponujące wykonanie oraz oryginalną i nowoczesną formę, która gwarantuje spędzenie chwili o wielkiej artystycznej i ludzkiej jakości!

Wolę być meteorytem, ​​konferencją nietypową, żrącą i wzruszającą

Jaki sos zostanie zjedzony • e? To z pewnością myśl, która przyszła do głowy wielu z nas wśród widzów „Wolę być meteorem”, gdy Sophie de Fürst weszła na scenę.

Aktorka wita nas ubranych jak dziewiątki na swojej konferencji. To obiecuje nam, że ostatecznie odpowie na wielkie pytanie, które wszyscy zadają .

Ale trzeba będzie poczekać do końca seminarium, aby odkryć jego naturę i oczywiście odpowiedź.

Gdybym tu przyszedł, to nie po to, żeby trochę gówniana gadać.

Oferuję ci płonącą eksplozję czystej myśli.

Człowiek jako całość.

Wrzucę cię prosto do kolejki górskiej.

Wysadzi nas w twarz i nikt nie zostanie w tyle.

Wszyscy pójdziemy tam razem.

Dlatego właśnie rozwój osobisty (zweryfikowany i poprawiony!) Znajduje się w centrum następnej godziny: mamy pewność, że staniemy się lepszymi ludźmi, bardziej uważnymi na innych i w harmonii ze sobą.

W tym celu Sophie de Fürst odwoła się do swoich koncepcji, własnego doświadczenia, ale także uwagi i dobrej woli swojej publiczności, o którą nigdy nie przestanie zabiegać.

Aktorka gra postać barwną, neurotyczną, kapryśną , z irytującym autorytarnym tonem, ale przede wszystkim nieskończenie ujmującą i dużo bardziej złożoną, niż się wydaje.

Wszechświat jest zaryglowany i całkowicie absurdalny, a jednak: pewne refleksje rozpowszechniane podczas spektaklu, pewne eksperymenty przeprowadzane z odwagą i zręcznością, niemniej jednak pozostawiają w umysłach ślad, jak ślad wspólnego życia.

Źródło

Romain Cottard i Paul Jeanson podpisują tekst i inscenizację i wydaje się, że starali się dać nam coś do refleksji nad prądami myślowymi , modami, ale także nad sobą, nad innymi… i nad ich zwyczaje w teatrze!

Sophie de Fürst całą swoją energię i talent tłumacza poświęca na niespodziewane i radosne przedstawienie , którego z żalem nie widzimy.

Popularne Wiadomości