Oto taki, na który czekaliśmy od dłuższego czasu!
Pamiętajcie: w 2021 roku 16-letnia Lorde z Nowej Zelandii trafiła na fale radiowe z Royals i przeniosła swój styl na świat z oszałamiającą dojrzałością i niewątpliwą elegancją.
Po tytule pojawił się album Pure Heroine, na którym znalazły się takie utwory jak Team i Tennis Court.
Po krótkim nagraniu ścieżki dźwiękowej do Igrzysk śmierci Lorde milczała. Do początku 2021 roku, kiedy w miejscach publicznych zaczęły pojawiać się bardzo tajemnicze zwiastuny.
Dopiero 2 marca 2021 roku w końcu odkryliśmy Green Light, nowy tytuł Lorde. A dobra wiadomość jest taka, że artysta nie stracił nic ze swojej hipnotycznej charyzmy i osobowości!
Hipnotyczny: to pierwsze słowo, które przyszło do mnie, gdy zobaczyłem klip Green Light.
Wnikliwa, nieustępliwa i surowa, 20-letnia Lorde opowiada o starym związku i jego odbudowie po rozpadzie.
Przywołuje nocne życie, przyciąganie, jakie na nim wywiera, co pozwala jej uwolnić całą moc smutku i złości w porzuceniu siebie.
Ta wyzwalająca dwoistość znajduje się również w muzyce w piosence: jeśli zwrotki są bardzo żrące, refren całkowicie tańczy.
Lorde zwierzyła się również w Beats 1, że ten tytuł został zainspirowany pijaną młodą kobietą, która tańczyła na imprezie, płacząc za swoim byłym, i która następnego dnia zaczęła iść do przodu.
Green Light pojawi się na nadchodzącym albumie Lorde, Melodrama, dla którego nie mamy jeszcze daty premiery. Pewne jest to, że Lorde powraca jednym z najpotężniejszych powrotów w 2021 roku.