Od kilku tygodni ten artykuł kręci mi się w głowie.

Tak jest każdego dnia. Otwieram Facebooka, przewijam Twittera, napadam na YouTube'a i zadaję sobie pytanie: czym będę dziś oburzony?

Z tego tweeta o Grecie Thunberg? O napadzie rasistowskich komentarzy pod filmem Mademoisell, który daje głos doktorantowi astronomii? O płatnym partnerstwie Tibo InShape w celu promowania powszechnej służby narodowej?

Wybór jest ogromny, a pokusa szczerej odpowiedzi jest potężna. Ale nie zareaguję.

Przez wiele lat, social media wykorzystała mój gniew i od kiedy zorientowaliśmy się, że powstrzymanie się od napędza go.

Oburzenie, silnik sieci społecznościowych

Tristan Harris jest rzecznikiem etyki technicznej i byłym menedżerem produktu w Google, aw 2021 r. Jego przesłuchanie w Senacie USA wywołało falę.

Mymy przeglądała Ci swoje wyjaśnienia na temat metod „zmuszania” Cię do pozostania online i do oburzenia, i zapytała, czy byłbyś zainteresowany artykułem, który pomógłby Ci złagodzić swój gniew w Internecie.

Rzeczywiście, Tristan Harris wyjaśnił, że oburzenie to emocja, która „działa” najlepiej w sieciach społecznościowych: sprawia, że ​​treści stają się wirusowe, motywują do udostępniania, odpowiedzi ...

Teraz możesz być, tak jak ja, zmęczony złością.

Sugeruję więc, abyś zrozumiał, co prowadzi do oburzenia, do ucieczki od tego!

Jestem zły, dlatego jestem

Bardzo ważne jest spojrzenie innych.

Czasami znajdujemy sposoby, aby odpuścić i żyć tak, jak chcemy.

Ale chociaż sieci społecznościowe utrzymują dyktaturę idealnego obrazu, czasami jesteśmy uwięzieni w naszym społecznym awatarze .

W Internecie wszystko jest możliwe. Potrafię zbudować nową tożsamość, spotykać się z ludźmi spoza moich zwykłych kręgów, integrować się w grupy, które podzielają moje zainteresowania.

Ich pierwsza ocena prawdopodobnie nie zatrzyma się na mojej sylwetce, ale na ideach, które przekazuję. Jako dziewczyna to luksus!

W Internecie, tak jak w „prawdziwym życiu”, boję się, że nie będę kochany, nie będę szanowany. W głębi duszy boję się znaleźć siebie samego, odizolowanego.

Czasami więc oburzam się, żeby uspokoić się towarzysko . Żeby sprawdzić, czy moja społeczność myśli jak ja. Biegać z paczką i nie czuć się wykluczonym.

Wzmacniam swoją przynależność do grupy przez wspólny punkt: te same rzeczy nas budzą.

Gniew w Internecie, solidna bańka

Tristan Harris wyjaśnia:

„To oburzenie moralne wywołuje największe zaangażowanie.

Badania pokazują, że z każdym słowem wskazującym na oburzenie dodane do tweeta, współczynnik retweetów wzrasta o 17% .

Innymi słowy, fakt, że nasze społeczeństwo jest coraz bardziej spolaryzowane jest częścią modelu biznesowego. "

Dlatego radykalne opinie są bardziej skłonne do zaangażowania społeczności, niezależnie od tego, czy prowadzą do silnego poparcia, czy nienawiści. Niuans, półśrodek, nie powoduje kliknięcia, więc się nie sprzedaje.

Ta dynamika jest podstawą wirusowości w Internecie i jednym z mechanizmów cyberstalkingu.

Mimo że zablokowałem sporą grupę negatywnych ludzi, nadal widzę oburzone posty w moim kanale informacyjnym, ludzi obrażających się i debatujących na wieżach.

I nie bez powodu: algorytm wypycha je do mojego kanału.

Sztuczna inteligencja analizuje i rejestruje każde z naszych działań, aby zaoferować nam treści, które nas zadowolą.

Ale zachęcają również do zamknięcia się w tych negatywnych bąbelkach: im bardziej widzimy irytujące treści, tym bardziej się denerwujemy, tym bardziej banalizujemy ich udostępnianie .

W ten sposób niektóre przestrzenie stały się ziemiami podważanymi przez cynizm i gniew.

Dlaczego wyrażam tyle złości?

Pytania, które zadawałem sobie w ciągu ostatnich kilku dni, są okropne.

Czy mamy na myśli? Czy jesteśmy okrutni?

Dlaczego zapominamy o empatii, gdy tylko ekran jest między nami a naszym rozmówcą?

Kim mam osądzać i skazać w Internecie?

Burząc się, mam nadzieję uczestniczyć w śmierci społecznej, w dyskredytowaniu człowieka . Czy jest sławna, czy nie.

To niezwykle brutalne, prawda?

Dlaczego ja, który jestem obdarzony współczuciem, chcę wysadzić ściany na widok jednego lub dwóch irytujących zdań?

Odpowiedź znalazłem po części w refleksjach François Josta, semiologa, który przyjrzał się naszym wirtualnym interakcjom w swojej najnowszej książce Wickedness in action in the digital age.

„Kiedyś, gdy ktoś wysłał anonimowy list, był adresowany do jednej osoby, dziś list jest jawny i każdy może go zobaczyć.

Istniały obmawianie, zniewaga, atak i symboliczne morderstwo, ale technologia cyfrowa stworzyła szczególnie efektywne warunki do działania. (…)

Zabieramy każdego na świadka, a „walenie” , czyli dołączanie do stada, by zwielokrotnić ataki na osobę uznaną za śmieszną sprawia przyjemność . "

Jaki jest sens złości w Internecie?

Co przynosi oburzona reakcja ? Co to zmienia?

Często… niewiele. Ludzie, którzy mnie śledzą, w większości się ze mną zgadzają, ich świadomość na jakiś temat raczej nie ewoluuje z ostrym komentarzem.

A ci, którzy odkryją mnie poprzez oburzoną wiadomość, czy zmienią zdanie dzięki mojej złości?

Czytając byłych incelów, którzy zmienili zdanie, skruszonych byłych rasistów lub przeciwników aborcji, którzy stali się zwolennikami wyboru, nikt nie mówi:

„Zmieniłem się, ponieważ w Internecie traktowano mnie jak mrocznego gówna, powiedziano mi na tyle, żebym się pieprzył i że nie jestem nic wart, żeby pasowało. "

Naprawdę. nikt nigdy.

Ja, w mojej feministycznej konstrukcji, nauczyłem się więcej ze spokojnych i otwartych dyskusji niż z obelg w Internecie.

Bycie oburzonym, to świeci, to polaryzuje. Nie jest narzędziem do dyskusji, nie jest tym, co przekona drugiego , ani nawet nie zachęci do zrobienia kroku w kierunku „przeciwnego obozu”.

Treści w Internecie denerwują mnie, co mam zrobić?

Weź przykład bardzo głupiego tweeta, bardzo niskiego sufitu, bardzo ograniczonego, zgorzkniałego, być może seksistowskiego lub rasistowskiego, jak z pewnością już widziałeś.

Jeśli widzę to na mojej osi czasu, mam 4 możliwości.

  • Odpowiedz publicznie z oburzeniem
  • Prześlij go dalej ze słonym komentarzem
  • Wyślij prywatną wiadomość do osoby, która ją opublikowała
  • Zignoruj ​​to

Wyraź swoją złość, po co?

W każdym razie pierwszym odruchem, jakim jest „moja paczka”, jest odpowiadanie lub retweetowanie z obelgami, złością, nienawiścią.

Czasami tego właśnie szuka osoba : prowokuje, aby istnieć, a moja społeczność od razu się w to wpada. Widziałem ludzi z 500 obserwującymi, którzy wywoływali 3000 reakcji z jednego tweeta.

To trochę jak powiedzenie "Nie ma czegoś takiego jak zła reklama", tak sobie wyobrażam ...

W każdym razie, gdybym jej odpowiedział, grałbym w jej grę, podczas gdy ona zasługuje na obojętność.

I odwrotnie, czasami osoba tego nie oczekuje . Ma opinie przeciwne do opinii grupy, może nawet cuchnące lub dyskryminujące, ale nie wie, w co się pakuje.

W tym przypadku oburzenie staje się nękaniem. Wspomina panikę. „Stłumić”, „suko”, „zamknij się”, „spójrz na tę sukę” pada.

I to nigdy nie jest zasłużone.

Czy moja złość coś robi?

Podałem ci powyższy przykład konta z kilkuset obserwującymi, który wywołał tysiące reakcji. To jest dość powszechne.

Myślę, że przed zareagowaniem na treść zawsze dobrze jest sprawdzić, co zostało już powiedziane. Jeśli 300 osób już wyraziło swoje uczucia, po co?

Wiadomość dotarła na 300 różnych sposobów. Co więcej byś przyniósł? Nic.

W tym momencie, jeśli jesteś publicznie oburzony, robisz to głównie dla siebie - by istnieć, biegać ze stadem, wszystko to.

I uwierz mi, możesz istnieć inaczej niż przez złość.

Czy mogę sprawić, że moja złość będzie użyteczna?

Gniew ma zawsze korzenie. Dzieje się tak, ponieważ coś nas rani, zagraża naszym wartościom, naszej tożsamości, naszym prawom - a przynajmniej tak to postrzegamy. Jest to mechanizm samoobrony.

W porządku, gniew nie jest bezużyteczny: jest odpowiednim sygnałem do odbioru i akceptacji. Są konstruktywne sposoby wykorzystania gniewu!

Plutôt qu’un commentaire bref et énervé, tu peux par exemple expliquer ce qui te met si mal dans un article, comme je l’ai fait en m’adressant aux députés voulant boycotter Greta Thunberg à l’Assemblée.

Lettre aux vieux cons qui boycottent #GretaThunberg à l'Assemblée https://t.co/nAvM4WMv1V

- ladyjornal.com (@mademoisell) July 22, 2021

Je dis article, mais ça peut être une vidéo, un post Instagram, ou même une série de tweets qui se centre sur toi et ce que tu ressens, sans forcément attaquer une autre personne.

La colère peut être le déclic te donnant envie de faire passer un message qui te tient à cœur.

Face à une injustice te mettant en rogne, tu peux aussi t’engager auprès d’associations ou d’ONG luttant pour améliorer les choses. Tu n’es pas obligée de rester seule et d’évacuer dans ton coin !

Et si vraiment tu as du mal à gérer ta colère, si ça devient une souffrance, rappelle-toi qu’il n’y a aucune honte à aller voir un ou une psy pour y voir plus clair.

Comment arrêter d’être en colère sur Internet ?

That’s it. That’s the part. Celle que tout le monde attend, la recette miraculeuse pour s’éviter un ulcère et alors que les débats sur internet semblent avoir atteint un point de non-retour.

Spoilers : elle n’existe pas, cette recette miraculeuse. Allez, salut !

Non, rassure-toi, j’ai quand même des petits tips à te partager pour dénouer tes cervicales.

Comprends ce qui encourage la colère sur Internet

Et comme j’ai cherché à te le démontrer plus haut, ton ennemi, ce n’est pas cet inconnu qui dit un truc qui te semble très très con.

Ce sont les algorithmes des réseaux sociaux.

Je te le garantis, en prendre conscience et identifier tes propres schémas d’indignation est un premier pas vers plus de sérénité.

Lâche prise quand Internet te met en colère

Un truc t’a fait monter la moutarde au nez ? Ferme les yeux, vois la petite fleur de lotus zen qui sommeille en toi et respire. Par. Le. Ventre.

Cette personne mérite-t-elle que tu lui accordes le temps d’un commentaire ainsi que toute la colère résiduelle que tu vas garder pendant une bonne heure ?

It’s okay to not tweet that thought you have.

- Dylan Marron (@dylanmarron) July 21, 2021

« Tu as le droit de ne pas tweeter cette pensée qui te traverse l’esprit » (par l’hôte du très bon podcast Conversations with people who hate me, que je te conseille chaleureusement !)

Perso, j’ai remarqué que non seulement répondre un bon « Ferme ta gueule » n’apaise pas ma colère, mais en plus, après coup, je me sens un peu sale parce que ça ne me ressemble pas de parler comme ça.

On ne peut pas être d’accord avec tout le monde. On. Ne. Peut. Pas. Être d’accord. Avec. Tout le monde.

Parfois, tu n’es simplement pas la cible d’une parole ou d’un article. Accepte-le et passe ton chemin. Si besoin, mute ou bloque l’accès à ce canal.

Ton toi du futur te remerciera.

Sois à l’écoute de ta fatigue militante

J’en ai parlé récemment sur Rockie : quand on passe son temps à défendre une cause, il arrive qu’on atteigne un point de rupture.

Pour éviter de péter un câble, rien ne vaut de prendre un peu de recul et de faire une pause.

Tu peux ainsi travailler sur la gestion de ton sentiment d’injustice, te recentrer sur toi, identifier pourquoi tu t’engages et réapprendre à t’entourer de personnes qui t’encourageront tout au long de ton chemin.

Cela va peut-être t’amener à te déconnecter des réseaux et à trouver de nouvelles façons de t’occuper. Un mal pour un bien, non ?

Défoule-toi en privé quand Internet te met en colère

Je ne suis pas parfaite : parfois, je juge et j’ai VRAIMENT besoin d’évacuer ma colère.

Plutôt que de le faire sur la personne qui m’agace, j’envoie une capture du message incriminé et une réplique bien salée à mon mec - qui partage majoritairement mes opinions.

Ça a parfois un effet cathartique et se marrer ensemble fait retomber les tensions tout en évitant de faire du mal à la personne qui m’énerve.

Ce n’est pas idéal, mais parfois, on n’a pas d’autre choix que d’évacuer !

Si besoin, adresse-toi à la personne en privé

Plutôt que de diffuser de la colère et de l’indignation sur les réseaux sociaux, tu peux essayer de contacter la personne t’ayant mise en colère, dans un canal privé.

Exprime-lui tes questions et remets de l’humain en lui expliquant ce que ça a suscité chez toi. Pourquoi a-t-elle écrit ça ? Qu’a-t-elle voulu dire ?

Laisser le bénéfice du doute aux gens et leur donner la possibilité de s’expliquer, c’est la base des interactions humaines « dans la vraie vie », alors pourquoi s’en passer dans nos vies numériques ?

L’empathie ne s’arrête pas là ou le Wi-Fi commence.

Mets-toi à la place de la personne qui t’a mis en colère sur Internet

C’est pas le plus facile à faire. Mais rappelle-toi d’une chose.

Tout le monde fait ce qu’il peut. Tout le monde espère vivre dans un monde meilleur.

Ces affirmations d’une banalité confondante, on a tendance à les oublier quand notre route croise celle d’une personne qui ne semble pas penser comme nous.

Pourtant, face à nous, nous avons des humains, avec leurs histoires, leurs limites et leurs façons de gérer les choses.

Qui sommes-nous pour les juger, alors que nous ignorons un quart, la moitié voire la totalité de leur identité, de ce qui les construit ?

Je n’ai pas envie d’être jugée, attaquée ? Ça commence par ne pas juger et attaquer les autres. Et par me mettre dans les bottes de la personne qui recevra mon message.

Et souvent, ça m’amène à l’effacer avant de l’envoyer, ce message.

La cause de la négativité des réseaux sociaux ? C’est nous

Tu as remarqué ?

Aucun des conseils que je viens de dérouler ne vise directement les plateformes que nous utilisons aujourd’hui pour communiquer.

Et pour cause : le changement ne viendra pas des technologies de communication que nous utilisons au quotidien.

Il viendra de nous.

De notre propre capacité à identifier les mécanismes dans lesquels ces réseaux nous enferment - au détriment, souvent, de notre santé mentale.

Ça vaut pour Twitter, les commentaires Facebook mais aussi pour les vidéos que nous consommons sur YouTube ou les contenus auxquels nous réagissons sur Instagram.

Il ne tient qu’à nous de renverser la tendance. D’ignorer les trolls, les personnes qui ne partagent pas nos opinions, les médias dont nous ne sommes pas la cible.

Internet n’est qu’un outil aux services de milliards d’êtres humains qui ont le pouvoir de le façonner selon leur souhait. À nous d’élever le niveau.

Et toi, quels sont tes tips pour éviter de t’énerver sur Internet ? Viens les partager dans les commentaires !

P.S. de Mymy : si le sujet t’intéresse, fonce voir Right now, le nouveau one-man show d’Aziz Ansari sur Netflix, qui en parle très bien !

Popularne Wiadomości