Wysłany 22 czerwca 2021 -

Po godzinach intensywnej koncentracji, stresu, zwątpienia… już prawie czas. Czas odebrać licencję!

Chodź, wsiadaj i zapnij pas, zabiorę cię na piekielną przejażdżkę: czas, który przegapiłem .

Po co brać pozwolenie?

Kiedy moi koledzy, piekarz lub moi fani pytają mnie, skąd pochodzę, odpowiadam, że jestem z Lyonu .

To łatwiejsze niż wyjaśnienie, że pochodzę z małej wioski we wschodnim Lyonnais, która pomimo swojego silnego rozwoju jest nadal znana głównie z partnerstwa z Usingen w Niemczech… To znaczy.

Podobnie jak w przypadku innych osób dojeżdżających do pracy, moje codzienne życie jako nastolatka było naznaczone niekończącymi się chwilami oczekiwania na autobus.

Aby iść na zajęcia rano, rzeczywiście był Junior Direct, ale przyszedł bardzo wcześnie i nieuchronnie był zatłoczony przez licealistów w jeszcze wegetatywnym stanie.

Jakie piękne chwile przeżyły, przyklejone do okna lub pod pachą towarzysza ...

Ta sama walka, gdy pomysł zabrał mnie do miasta! Każda podróż wymagała dokładnego przestudiowania planu, autobus przejeżdżał tylko raz na godzinę w jednym kierunku i raz na godzinę w drugą.

Uzbrojony w tykwę, kompas i aplikację TCL, która działała dopiero 14 dnia miesiąca, po wezwaniu bogów transportu i złożeniu w ofierze niebieskiej kozy z zielonymi kropkami, zamierzałem w pełni wykorzystać każdą wycieczkę. .

Jednak nie należy mi się najbardziej żałować: mam szczęście, że mam darona, który kłaniał się grze taksówkowej tak często, jak to możliwe.

Oczywiście mój ojciec nie mógł być moim osobistym kierowcą na całe życie iw pewnym momencie, zarówno dla jego dobra, jak i dla mnie, miałem powód: musiałem zdobyć niezależność.

I tak , żebym zdał licencję .

Kod w kieszeni, zacząłem to, co uważałem wtedy za najlepszy pomysł na świecie i faktycznie okazało się koszmarem ... nazwałem: jazda z towarzyszeniem.

Jazda z osobą towarzyszącą, to piekło

Moja ostatnia przygoda za sterami pojazdu mechanicznego była na colo, kiedy miałem 10-12 lat i, o dziwo, bardziej pamiętałem upadki niż to odurzające uczucie wolności, jazdę na włosach na wietrze na elektrycznym, niebieskim motocrossie.

Byłem już bardzo spokojny na myśl o powrocie za kierownicę, a moje obawy się nie poprawiły….

W wieku 16-17 lat, aby rozpocząć rodeo z towarzyszeniem jazdy, miałem do wyboru:

  • Samochód mojego ojca, ogromny rodzinny minivan, który słusznie dał mi wrażenie jazdy Titanicem.
  • Samochód mojej matki, gotowy do wycofania się z kontroli technicznej w dowolnym momencie. Efekt pilota gwarantowany przy fotelu kierowcy, który zna tylko jedną pozycję: poziomą.

Tak naprawdę, mimo ich wad, nauka jazdy tymi samochodami mogłaby być fajna (nie, to nieprawda, sprzęgło w drugim samochodzie było naprawdę kiepskie)… gdyby nie moi rodzice!

Z jednej strony mój ojciec przekonał się, by być drugim pilotem nowego Sébastiena Loeba , ale sfrustrowany, że znalazł się obok babci Louiselle:

- Ale idź tamàààà, masz czas do przejścia, to nie ouiaaaai!

Z drugiej strony mama, jak w życiu, wisząca na klamce nad oknem, wyraźnie nie przywykła do przebywania po stronie pasażera:

- Jesteś blisko krawędzi, zapewniam cię, nie, ale jesteś naprawdę blisko!

Jako dziecko rozwiedzionych ludzi moje piekło zmieniało się regularnie, ale nie miało końca.

Mam bardzo złe wspomnienia z jazdy z osobą towarzyszącą, ale nadal jestem wdzięczny rodzicom za poświęcenie czasu (i ryzyko…) na pomoc w zdaniu prawa jazdy.

Chociaż, cóż… nie wyszło za pierwszym razem.

Pozwolenie nie jest na dziś!

Po kilku miesiącach jazdy z osobą towarzyszącą i kilku dodatkowych godzinach w szkole nauki jazdy w mojej wiosce nadszedł wielki dzień.

Data została ustalona i jeszcze kilka razy trenowałem w kierunku rogu, w którym miałem zamiar minąć pozwolenie, żeby poznać pułapki (widzę cię w jednokierunkowych ulicach) ... zanim dowiedziałem się, że je minę wreszcie po drugiej stronie Lyonu.

Yay.

Już wtedy, gdy nie wyjeżdżałem ze zwycięskim umysłem , wiadomość zdestabilizowała mnie jeszcze bardziej!

Jedyna rzecz, która dała mi trochę pewności siebie (znajomość tego miejsca) została nagle zniszczona i pozostawiła mnie bez pojęcia.

Ale nie przeszedłem przez miesiące tortur, żeby odwrócić się w ostatniej chwili, więc i tak zdecydowałem się iść.

W dniu D mój instruktor umawia mnie na spotkanie za starym budynkiem sąsiedzkim i znajduję go w towarzystwie egzaminatora. Ten ostatni informuje mnie o narzędziach oceny, czasie trwania, znaczeniu bezpieczeństwa, bla, bla… i gotowe.

Sprawdź, czy retros są na miejscu: sprawdź.

Sprawdź, czy krzesło jest na odpowiednim poziomie: sprawdź.

Upewnij się, że pasażerowie są odpowiednio zabezpieczeni: sprawdź.

Spocone ręce, zdejmuję hamulec ręczny i ruszam pierwszy. Nasze trio ma czas na przejechanie dwóch ulic, zanim ta tragedia się wydarzy.

Kiedy dochodzę do ronda, egzaminator prosi, żebym zjechał trzecim zjazdem. Tyle że im bliżej wspomnianego ronda, tym bardziej czuję, że jest coś dziwnego , coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem ...

Cholerny przystanek. Wewnątrz. Z. Rondo.

Nie ma wyjścia, nie, nie.

Pieprzony przystanek w kosmosie, który w tej chwili wyłącza mój mózg.

Reszta jest bardzo szybko łączona.

Tęsknię za wyjściem, egzaminator pyta mnie suchym głosem „Miss, co robisz? Płaczę w środku, zaczynam drugie okrążenie wokół ronda i… odmawiam pierwszeństwa .

A przynajmniej próbuję.

Egzaminator, niezbyt podekscytowany myślą, że uderzyłem w inny pojazd , zaciąga ogromny hamulec, zanim zaciąga hamulec ręczny i odpycha mnie. Wciąż na środku ronda.

Możesz sobie wyobrazić: kiedy egzaminator dotyka pedału, to jest spieprzone!

Czas trwania egzaminu: 2 min 27 . To było tego warte, hej.

Zaletą porażki tak blisko startu jest to, że reszta jazdy jest bardzo spokojna.

Chociaż czułem się jak ostatnie gówno, gdy podniosłem szelki na środku ronda, ciśnienie nagle ustąpiło. Nie musisz się już więcej stresować, ponieważ już mi się nie udało .

Skończyłem godzinę spokojnego egzaminu na małża, zdając nawet porządek w jodełkę.

Jeśli reszta wciąż jest trochę mglista, przypominam sobie dobre tłuste seum, które poczułem, kiedy wróciłem do domu, a zwłaszcza rozczarowanie i poczucie winy .

Licencja ? poddaję się

Powiesz mi, nie ma nic dziwnego, że mam jaja, ale to była pierwsza „duża” porażka w moim życiu. Pierwsza z minimalną stawką.

Odesłał mi również zdjęcie laski, która tęskni za tym, gdzie wszyscy jej przyjaciele otrzymali licencję za pierwszym razem ...

Na szczęście zareagowałem w możliwie najbardziej dojrzały sposób: zagrałem strusia.

Bac w kieszeni, opuściłem Lyon i szybko zakopałem temat „dozwolone”, dobra robota.

Kiedy moi rodzice poruszyli ten temat, zawsze znajdowałem wymówkę, żeby wyjaśnić, że ponowne podejście do egzaminu w mieście, w którym byłem zbyt skomplikowany, wydawało mi się zbyt skomplikowane.

„Nie, ale jest tu wiele zakazanych kierunków, zdawanie prawa jazdy jest zbyt skomplikowane, a potem nie chcę bawić się papierami, aby zmienić szkołę jazdy, chcę się skupić moje studia. "

LOL.

Kiedy wróciłem do Lyonu, od czasu do czasu jeździłem z rodzicami, ale doświadczenie było równie nieprzyjemne.

Rzuciłem więc projekt na długi czas, czas na przetrawienie mojej „porażki” .

Mam licencję, to moja zemsta na życiu

Po uzyskaniu dyplomu wróciłem do stolicy Les Gones, zdeterminowany, aby ponownie i przede wszystkim odebrać to cholerne pozwolenie, aby mieć je tym razem!

Zajęło mi sporo godzin jazdy ze szkołą nauki jazdy, aż poczułem się komfortowo i przede wszystkim pewnie.

Rozległo się kliknięcie, które mogę tylko wyjaśnić upływem czasu i nagromadzonym doświadczeniem, tak że w końcu czuję się gotowy.

Bardziej zrelaksowany i spokojny, ten drugi egzamin doświadczyłem znacznie lepiej i nawet jeśli popełniłem kilka błędów (próbując uruchomić ponownie bez zaliczenia speed lol), miałem ten mały różowy papier !

Po utracie prawa jazdy dobre doświadczenie

Dziś moje codzienne życie oznacza, że ​​nie jeżdżę dużo, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby usiąść za kierownicą, kiedy muszę.

Zwłaszcza, że ​​kupiłem sobie małe auto: stare 106 z 98 wgniecione przez byłego właściciela, którego nie boję się porysować!

Kiedy patrzę wstecz, mówię sobie, że przegapienie prawa jazdy było ostatecznie najlepszą rzeczą, jaka mogła się wydarzyć za pierwszym razem.

Najwyraźniej nie byłem gotowy: nawet gdybym to dostał, nie czułbym się komfortowo podczas jazdy.

Wszystkim, którzy przygotowują się do uzyskania pozwolenia, powierzam zatem dwie rzeczy ...

  • Ważne jest, aby być wygodnym i gotowym. Nie ma żadnego wstydu w odkładaniu terminu egzaminu, jeśli go nie czujesz.
  • Nie ma się co wstydzić, jeśli nie zdobędziesz licencji za pierwszym razem. Szachy są ważne, ponieważ nie pozwalają, by nas definiowały. Popisy pokażą się, będziemy mieli dobrą historię do opowiedzenia!

Popularne Wiadomości