Opublikowano 10 lutego 2021 r

Historia Insta

Przez kilka miesięcy, co dwa tygodnie, na Mademoisell zobaczysz portrety Instagrammerów i Instagrammerów, które możesz znać lub nie.

10 osobowości, które niekoniecznie są gwiazdami Instagrama, ale po prostu prostymi ludźmi, z przytłaczającym doświadczeniem, z przesłaniem do przekazania lub oryginalnymi treściami do zaoferowania.

Kim są za polubieniami i Ks w sieci społecznościowej ? Jak oni się tam dostali? Jakie jest ich przesłanie?

Spróbuję przejrzeć te 10 portretów, abyś to odkrył, a może sprawił, że będziesz chciał za nimi podążać.

Ale przede wszystkim mam nadzieję, że sprawisz, że będziesz chciał się bronić i swobodnie wyrażać , jak oni i oni!

Znajdź opublikowane już portrety

  • Roro, silny, teraz quadriplegic, mówi o radości, męskości, miłości ...
  • Angelo z @balancetapeur, wrażliwe UFO z Instagrama
  • Odkryj @lafillequiadestaches, sprzedawcę miłości własnej na insta
  • Jak pozytywne zaangażowanie mojego ciała zmieniło moje życie
  • Dlaczego łamię tabu wspomaganej reprodukcji na Instagramie
  • Czarny, imigrant, niepełnosprawny ... Miałem tyle powodów, żeby schrzanić sobie życie!
  • Tatuuję sutki "3D", łączę sztukę i poczucie własnej wartości na Instagramie
  • Romain Costa uwalnia głos społeczności LGBT + na Instagramie
  • Dzięki Make My Lemonade kultywuję radość na Instagramie

Jeśli doceniłeś te portrety i wartości przekazywane przez te kobiety i mężczyzn na Instagramie, spotkam się na stronie No Pressure by Instagram, czeka Cię niespodzianka!

Wahadłowy. Niezależny. Zobowiązany.

Po pół godzinie spędzonej z Charlotte Husson przychodzą mi na myśl te słowa. I powiedziałem sobie, że mogła mnie zabrać wszędzie, ponieważ jej energia jest silna i komunikatywna!

Charlotte ma 33 lata, jest autorką autobiograficznej książki L'Impossible est mon espoir, przedsiębiorcą i projektantem zaangażowanej szatni Pan K.

Opowiedziała mi o swoim burzliwym życiu zawodowym, od którego nie sposób oddzielić męki, którą pokonała: agresywnego raka jajnika, który kwestionował wszystkie jej życiowe wybory .

Dzieciństwo i młodość Charlotte Husson

Jeśli cofniemy się trochę, zanim została przedsiębiorcą i napędzała swoją markę na Instagramie, Charlotte była stylistką.

Moda nie zawsze była dla niej oczywista, ale jej kreatywność i koncepcja piękna były dla niej od samego początku:

„Myślę, że zawsze miałem wrażliwość, byłem bardzo ciekawy, odkąd byłem mały, ponieważ mam rodziców, którzy bardzo szeroko otworzyli oczy.

Odkąd miałem 3 lata, mój ojciec oprowadzał mnie po wszystkich muzeach, zabierając mnie do kościołów i meczetów, aby posłuchać piosenek i wzbogacić się tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Moja babcia, którą uwielbiałam, była niesamowitą krawcową, szyła mi wysublimowane kostiumy i myślę, że miałam bardzo małą wrażliwość na piękno . Moja mama też była na to wrażliwa.

Ale dość późno powiedziałem sobie, że zamierzam pracować w modzie.

Kiedy zdałem maturę (którą cudem miałem), na literaturze poszedłem na studia prawnicze, ponieważ tak naprawdę nie wiedziałem, co chcę robić ze swoim życiem, jak wielu studentów.

Już dużo rysowałem, odkąd byłem mały, ale ponieważ byłem w liceum ogólnokształcącym, nigdy nie myślałem, że rysowanie jest prawdziwą opcją.

W każdym razie to była bocznica, więc nie odważyłem się wskoczyć do środka. Ale byłem bardzo utalentowany, a nauczyciel plastyki powiedział mi pewnego dnia, że ​​powinienem iść do szkoły plastycznej ...

Dopiero po 3 tygodniach studiów prawniczych zdałem sobie sprawę, że to wcale nie moja sprawa. Powiedziałem rodzicom, że to nie dla mnie.

To musiałem narysować.

Moja mama bardzo mi pomogła w znalezieniu szkoły, a rok później poszedłem na kurs rysunku. Początkowo marzyłem, aby zostać ilustratorem książek dla dzieci.

Miałam bardzo dziecinną i jednocześnie bardzo kobiecą cechę: stworzyłam wiele małych sylwetek z ubraniami, ponieważ byłam wrażliwa na materiały i wygląd…

Więc jeden z moich nauczycieli powiedział mi, że może stylizacja będzie dla mnie bardziej odpowiednia.

Szukając szkół trafiłem na Studio Berçot, zakochałem się w jego reżyserze, który był zbyt błyskotliwy i tam się uczyłem. "

Ilustracje: Charlotte

Kiedy Charlotte Husson dowiedziała się, że ma raka

Po uzyskaniu dyplomu stylisty mody, Charlotte przez 4 lata zacięła zęby u projektanta Heimstone, jako asystent stylisty i kierownik produkcji.

Później została zatrudniona jako pracownik w Sézane, dawniej Les Composantes, dla którego zaprojektowała pierwszą kolekcję.

I właśnie w tym okresie, kiedy miała 27 lat, padła wiadomość:

Zdiagnozowano mnie 1 kwietnia 2021 roku. I to nie był żart .

Bolał mnie żołądek od 2 lat i bardzo przez 6 miesięcy, szedłem do ginekologa i gastroenterologa, i obaj nie mogli się doczekać.

Powiedzieli mi, że jestem trochę wyimaginowanym pacjentem, że boli mnie żołądek, ponieważ wykonuję stresującą pracę, że muszę tylko wziąć Spasfon i że będzie lepiej.

Ale przez te dwa lata nadal często je odwiedzałem, a diagnoza spadła, ponieważ miałem niedrożność jelit 1 kwietnia 2021 roku.

Chirurg, który mnie operował, widział rozmiar uszkodzenia: miałem raka w bardzo zaawansowanym stadium, stadium 3C, stadium 4 przeddzień, którego źródłem był jajnik, podczas gdy myślałem, że to 'był brzuch.

Mój świat się oczywiście zawalił, ale przede wszystkim wmawiałem sobie, że nie zwariowałem i że coś mam, po dwóch latach, w których powiedziano mi, że nie mam nic.

Tam w końcu powiedziałem kilka słów o swoich dolegliwościach, więc zostałem uspokojony, nawet jeśli wolałbym, żeby ktoś powiedział mi coś innego.

Po postawieniu diagnozy zostałem bardzo dobrze zadbany. Leczenie trwało 2 lata, miałam 6 operacji w półtora roku i 36 sesji chemioterapii w celu usunięcia raka jajnika.

Podczas mojego 2-letniego leczenia pracowałem jako wolny strzelec dla Sézane, ale byłem trochę poza pętlą. Miałem obietnicę zatrudnienia na dzień, w którym powiedziano mi, że będę w stanie remisji, na co liczyłem. "

Jak Charlotte Husson radziła sobie z rakiem

Kiedy Charlotte opowiada mi o całym swoim okresie walki z chorobą, daje mi tylko to, co najlepsze. Ból, cierpienie, przewrót są tam oczywiście, ale przede wszystkim lekcje, które zdołała z tego wyciągnąć .

Elle explique comment elle a vécu cet âge charnière de 27 ans avec ce boulet de canon qui a tout bouleversé :

« Le plus dur à encaisser ça a été de comprendre l’origine, c’est-à-dire les ovaires.

Parce que ça remettait plein de choses en question, notamment le fait d’être maman - en tout cas « naturellement ». Et ça ça a été vraiment très très dur à encaisser.

Après, tout le reste a été très dur. Mon monde s’est effondré. J’avais peur de mourir, évidemment, mais maintenant que j’étais prise en charge par de bons médecins, j’ai fait confiance.

Et à partir de là j’étais dans une lessiveuse.

J’ai accepté les protocoles, même si je me révoltais parfois parce que j’ai un caractère bien trempé, mais j’ai déroulé en espérant que ça se passe le mieux possible.

J’étais en couple, ça a chamboulé plein de choses, mon mec de l’époque est resté (on s’est séparés, mais après la maladie), il a été d’un soutien incroyable pendant ces deux ans.

Il est certain que notre couple en a pris un coup, ma vie avec mes potes aussi, même si j’essayais d’être comme avant, et qu’eux faisaient tout pour que je me sente comme avant.

J’étais quand même très jeune, 27 ans c’est l’âge un peu charnière où tu deviens vraiment adulte…

On commençait tous à avoir nos apparts, des boulots de plus en plus installés, des mecs ou meufs, peu importe, mais bon, on construisait un peu notre vie d’adultes quoi.

J’étais tout d’un coup coupée dans mon élan de construction de vie d’adulte. Ça, c’est le plus dur je trouve, en tout cas quand j’étais en rémission ça a été le plus dur à accepter.

De devoir réécrire une page blanche alors que je viens d’avoir deux ans entre parenthèses.

Mais j’ai été hyper soutenue, très très très entourée, aussi bien par ma famille, que par mon mec de l’époque, que par mes amis qui ont été incroyables.

Ça joue beaucoup de ne pas être seule. »

La rémission compliquée de Charlotte Husson

Après deux ans de traitement, Charlotte est en rémission, et c’est cette étape de la maladie qu’elle décrit comme la plus dure qu’elle a vécue.

Ce vide après le combat, il a été source d’angoisse et de dépression, mais aussi la genèse de son nouveau projet :

« Mon projet pro ne s’est pas dessiné tout de suite.

En septembre 2021, une semaine après ma dernière chimio, j’ai recommencé à bosser. Autant te dire que c’était beaucoup trop tôt.

Je n’avais pas anticipé le choc que ça allait être de me retrouver avec une équipe, avec beaucoup de nanas. Beaucoup de nanas enceintes. Qui pour certaines se plaignaient d’être enceintes…

J’étais devenue tellement sauvage, je me suis fait d’une violence beaucoup trop forte, et au bout de trois mois j’ai réalisé que je n’avais pas du tout ma place là où j’étais.

C’est là que l’idée du blog est venue, parce que j’avais besoin de parler de ce que j’avais traversé. En fait, je me suis littéralement effondrée.

Pas pendant la maladie : pendant la maladie, j’étais un vrai bulldozer. Même si j’étais hyper affaiblie et que j’ai eu des périodes très dures physiquement, j’étais dans le combat.

Quand on m’a dit que j’étais en rémission, c’est là que je me suis vraiment effondrée.

C’est ce que j’appelle la catalepsie dans mon bouquin, l’effondrement après l’effort. Le moment où je me dis : et maintenant ? Est-ce que j’ai vraiment envie de cette vie-là ?

Je n’étais plus dans l’urgence, l’immédiateté, maintenant il fallait se projeter dans l’avenir de quelqu’un qui va bien, avec malgré tout une épée de Damoclès au-dessus de la tête parce que j’ai eu un cancer à très mauvais pronostic.

Et c’est là où je me suis dis… Attends, tu t’es battue pour ta vie, tu ne peux pas te laisser abattre maintenant ! Donc il faut que tu construises un projet à toi.

Cette mode, là, ça n’a pas de sens pour toi, tu n’as plus envie d’être salariée, tu n’as plus envie de tout ça.

C’est comme ça que l’idée est venue.

Tout ce cheminement a été hyper vertueux, ça a été une thérapie de soutien de ouf, mais j’ai vraiment mis un an et demi à sortir d’une petite dépression - on peut le dire aujourd’hui. »

La reconstruction de Charlotte Husson, et ses débuts sur Instagram

Reconstruire, c’est ce à quoi s’est attelée Charlotte dès qu’elle en a eu la force, avec pour objectif de donner du sens à ce qu’elle fait.

Son blog, elle l’a appelé Mister K fighting kit , K étant le code clinique pour désigner le cancer. Pour Charlotte, ça a été un exutoire, et une thérapie :

« Ce que j’écrivais sur le blog a trouvé écho chez des gens, en plus je parlais de tout ça avec beaucoup de naturel, sans pathos, en faisant des blagues, de manière très très libre.

Je pense que ce ton désarçonnait, le fait de parler d’une maladie terrible mais avec légèreté, avec la voix de quelqu’un de mon âge… ça a été, je pense, un catalyseur d’énergie de dingue pour des filles jeunes et moins jeunes.

Et le fait de trouver écho, ça a été aussi ma thérapie. »

À travers le blog, Charlotte donne ses astuces pratique bien-être et beauté pour accompagner les personnes malades, et finit par lancer The Fighting Kit , des box beauté pour gens atteints de cancer.

Sa communauté grandit, elle est engagée, mais plus le temps passe, plus elle souffre de ressasser en permanence le cancer et le combat qu’elle a mené contre lui :

« Maintenant, faut transformer le truc. Il faut continuer à donner du sens, mais pas ressasser le cancer toute la journée, ce que le blog et les box me faisaient faire. »

Transformer, faire de sa maladie le point de départ d’un cercle vertueux, c’est en partie Instagram qui a aidé Charlotte à le faire. Instagram a été un outil tremplin, et un moyen d’expression qui lui a permis une sincérité dont elle ne peut plus se passer.

En 2021, elle décide d’arrêter les box The Fighting Kit et de lancer le vestiaire engagé Mister K , qui s’inscrit dans la parfaite continuité du blog, puisque Charlotte en est le dénominateur commun :

« Avec Mister K , on a un engagement qui est au cœur de l’histoire de la marque.

D’abord, on reverse 5% de chaque vente à la recherche contre le cancer à l’hôpital Gustave Roussy, jusqu’ici on a réussi à verser 32 000€.

Notre autre part d’engagement c’est que chacune de nos pièces est brodée d’un mantra pour s’insuffler de la confiance en soi, de la force, se booster, etc.

Et enfin nous avons aussi un engagement du point de vue de notre sourcing et notre traçabilité de marque : 40% de nos productions sont fabriquées dans le cadre de ce qu’on appelle notre engagement zéro gâchis.

C’est-à-dire qu’on rachète des stocks de matière déjà existants, et on fabrique nos vêtements dedans, on ne crée pas de matière.

L’idée c’est de faire avec tout ce qu’on a déjà plutôt que de produire plus.

Le K a aujourd’hui pris tout son sens avec cet engagement pour la recherche contre le cancer, et le Mister aussi parce que notre vestiaire s’inspire beaucoup du vestiaire masculin.

En fait la boucle s’est bouclée sans que ce ne soit réfléchi ! »

Instagram, un outil sincère pour un projet sincère

Rester proche de sa communauté, la solliciter, mais aussi vendre ses pièces Mister K… Instagram permet à Charlotte une véritable transparence :

« Sur Instagram, notre communauté s’est fédérée avec un taux d’engagement très important très vite. On est une micro communauté, mais HYPER engagée.

Aujourd’hui avec le recul, je réalise que 80% de nos ventes sont générées grâce à Instagram. Ce lien qu’on a en direct avec la communauté, c’est hallucinant, il n’y a que sur Instagram que tu peux avoir un truc pareil !

Et autant de bienveillance, autant de participation, j’adore.

Les filles donnent des conseils, partagent leurs photos avec toi, te donnent des exemples de modèles qu’elles aimeraient que tu développes pour elles, etc.

C’est tellement génial.

Instagram est un réseau hyper précieux quand tu es une marque sincère. »

Si Mister K a été pendant longtemps le prolongement de la propre vie de Charlotte, le nouvel objectif qui lui a permis d’avancer après l’épreuve de la maladie, elle se réjouit de voir que de nombreuses femmes s’approprient aujourd’hui ses valeurs :

« Aujourd’hui j’ai pris goût à cette vie d’entrepreneuse, et je pense que c’est aussi très inconsciemment pour noyer ce qui fait mal, parce que j’ai toujours les mêmes séquelles vis-à-vis de la maladie.

Mais maintenant la vie est belle, j’ai un chien qui est extraordinaire et qui m’a beaucoup aidée à me relever, j’ai un nouveau mec avec qui on a des projets, dont des projets d’enfants avec la GPA…

Donc voilà, aujourd’hui les cases de ma vie se remettent en ordre, et je suis hyper fière de la marque qu’on a créée. Je dis « on » parce que maintenant on est deux, j’ai une associée, et une équipe.

Cette marque c’est mon bébé, et aujourd’hui notre bébé, mais au départ j’ai mis toute mon énergie dedans, c’était ma manière de ne pas penser.

J’y ai aussi mis toute ma colère, mais pour le meilleur, finalement.

Ce que je trouve trop mignon, c’est quand je vois les filles de l’équipe qui récemment sont allées filmer à Gustave Roussy l’équipe qui s’occupe des dons… J’ai senti que même ça ça m’échappait.

C’est elles maintenant qui reprennent ce flambeau de fierté et de se dire, putain, avec la vente de nos fringues on fait du bien !

Ce n’est plus que mon histoire maintenant, c’est elles qui se la sont appropriée.

Aujourd’hui ça touche même des filles qui ne sont pas concernées par la maladie, et c’est ça que je trouve très beau dans tout ce qu’on construit maintenant. »

Charlotte m’a donné une jolie leçon de vie, et si tu veux suivre son engagement personnel de plus près et la soutenir, rendez-vous sur les comptes Instagram @misterk et @charlotte_husson !

Popularne Wiadomości

The Vigil: Letni horror

The Vigil to ponury film o niemal obrazowej estetyce, który tego lata wstrząśnie ciemnymi pomieszczeniami. Dowiedz się więcej o tym przyszłym pudełku!…