- Artykuł pierwotnie opublikowany 24 lutego 2021 r

Jeśli o tym pomyślę, to prawdopodobnie pochodzi ze szkoły. W tamtym czasie chodzenie na zajęcia było męką, dzieci traktowały mnie źle i nie rozumiałem, dlaczego muszę znosić to codziennie, bez interwencji dorosłych.

Ale ci dorośli, ta szkoła, byli autorytetem, któremu musiałem się podporządkować, nie miałem wyboru.

Mój stosunek do pracy

Wtedy, w ostatnich latach liceum, zdałem sobie sprawę, że mogę pominąć lekcje, nie dając się złapać.

Wprawdzie byłem mądrym i dyskretnym uczniem, ale nie wiem, dlaczego nigdy nie zwracali na to uwagi, mimo wszystkich godzin, które przegapiłem i zajęć, na które już nie chodziłem.

W tych wolnych godzinach chodziłem na spacer, robiłem zakupy, jadłem McDonalda, rano spałem do późna, pisałem, robiłem zdjęcia.

Chociaż byłem trochę winny, nigdy nie czułem się tak dobrze, jak wtedy, gdy uciekałem od tego wszystkiego . Gdzie uciekałem od tego, co wydawało mi się wówczas jedyną drogą, jedynym możliwym życiem.

Rzuciłem szkołę po szkole średniej. Musiałem spędzić dwa lata nic nie robiąc, no cóż… „Nic” w oczach innych, ponieważ ze swojej strony odkryłem miłość, nadal robiłem zdjęcia i budowałem osobę, którą jestem.

Potem musiałem uspokoić rodzinę: wykonywałem dorywcze prace, prace domowe, dystrybucje na ulicy, inwentaryzacje… To trwało tylko kilka dni i nie wytrzymałbym dłużej.

Nie podobało mi się już, gdy okradano mnie z czasu ani zmuszano mnie do czegokolwiek .

Nie dla mnie budzenie się o 6 rano, stałe godziny, fałszywy uśmiech dzień po dniu, tylko po to, by mieć dostęp do komfortu, który był dla mnie nie celem ...

Jestem samozatrudniony

Stopniowo wykonywałem coraz mniej dorywczych prac i coraz więcej zdjęć, aby zrobić więcej.

Dziś jestem fotografem i autorem - dodaję „autor”, nie za bardzo lubię to określenie, żeby rozróżnić to, co robię z tymi, którzy pracują w studio, robią wesela, koncerty itp.

Inscenizuję modele lub siebie w małych scenografiach, które odsłaniają moje pomysły, moje lęki, moje wizje ...

Nie płacą mi, dostaję pieniądze tylko wtedy, gdy sprzedam odbitki podczas (a zwłaszcza jeśli) robię wystawy.

Dość powiedzieć, że trudno z tego żyć. Jednak cofnąć się nie da. Wiem, że to jest to, co chcę zrobić. Że najważniejsza jest moja kreatywność i moja wolność.

Ponadto odmawiam wejścia do systemu, który jest inny niż ja, który wydaje mi się całkowicie okropny , chociaż w pełni słyszę, że jest to normalne, jeśli nie konieczne dla większości ludzi.

Jak normalne i konieczne jest dla mnie życie w taki sposób, w jaki żyję.

Ale technicznie rzecz biorąc, czekając, aż będę mógł zarabiać na życie z moich odbitek, jeśli kiedyś to się stanie, co powinienem zrobić w życiu codziennym?

Pomocnicy pozwolili mi zaliczyć kurs

Od 25 roku życia otrzymuję RSA (600 euro miesięcznie z APL), co daje mi środki na opuszczenie rodziców i posiadanie własnego mieszkania.

Zasadniczo RSA pozwala mi płacić tylko czynsz, rachunki i jedzenie, ale nic więcej . Żyję więc skąpo, nie często kupuję sobie coś dla zabawy, nawet jeśli i tak mi się to przydarza!

Prowadzę pchle targi, sklepy z używanymi rzeczami, barteruję, kupuję w Internecie, aby znaleźć dobre oferty. Na szczęście niepotrzebnymi rzeczami nie pragnę, lubię swoje życie, niczego mi nie brakuje.

Tak, możliwe jest życie z RSA, nawet jeśli jest ono bardzo niepewne. Boję się tylko, że ta pomoc znika i że moja sztuka nie działa, wtedy znalazłbym się na ulicy… Ale staram się o tym nie myśleć.

Często RSA jest oznaką wstydu, myślimy, że jest stworzony dla leniwych i spekulantów, nie sądzę, że to takie proste. Wiem tylko, że pozwala mi żyć tak, jak chcę, zajmować się swoją sztuką i mieć swobodę ruchów i czasu .

Uważam, że jest to niezbędne. Tak, korzystam z tej szansy, ale oczywiście moim celem byłaby możliwość obejścia się bez niej, osiągnięcie wystarczającego sukcesu, ponieważ tak jest, aby nie potrzebować żadnej pomocy i uzyskać dodatkowo od innych, wolność finansowa.

Ale sztuka to trudne środowisko, w którym jest tylko kilku wybranych, często wątpliwych, dla wielu innych, którzy starają się nie utonąć. Jak wszędzie, w końcu.

Nie żałuję, że już nie pracowałem

Czasami czuję się winny, kiedy słyszę znajomych narzekających na swoją pracę (której nie lubią przez większość czasu), kiedy śpię, czytam, tworzę ...

Ale mówię sobie, że zdecydowałem się żyć inaczej, bardziej na marginesie, doskonale wiedząc, że kiedyś będę musiał za to zapłacić . Niczego nie żałuję, wręcz przeciwnie.

Zasadniczo chciałbym szczególnie powiedzieć, że brakuje mi tego (nie jest łatwo jasno określić cały proces w kilku linijkach), że istnieje wiele sposobów, aby stać się kompletną osobą .

Dla mnie praca (w sensie „znoju”, dobrze mnie usłysz) po prostu nie wchodzi w grę. Istnieją inne alternatywy, różne sposoby konsumpcji i życia. Nie jest to łatwy wybór, ale jest możliwy. Nie ma czasu do stracenia.

  • Aby przeczytać również na ten sam temat, świadectwo Annelise: Życie z RSA, co to robi?
  • Co to jest dochód podstawowy?

Popularne Wiadomości