Opublikowano 25 maja 2021 r

Historii, którą wam opowiem, w żaden sposób nie można odtworzyć w domu. Ponieważ prawie tam umarłem.

Bordeaux za wszelką cenę

Muszę jechać do Bordeaux, żeby dołączyć do grona przyjaciół, których bardzo rzadko widuję . Podniecenie prawie uniemożliwia mi oddychanie.

Mieszkam w Paryżu, niedaleko Gare du Nord. Metro 4 zaprowadzi mnie łatwo na Montparnasse, żadna zmiana nie będzie w stanie przeszkodzić mi w drodze.

Jednak koleżanka (która jedzie tym samym pociągiem co ja do Akwitanii) przyjeżdża prosto z Lille, ale niewiele wie o stolicy, więc prosi mnie, żebym przyjechała i odebrała ją, kiedy wysiada z pociągu, na Gare du Nord.

Oczywiście, że tak. Ale dziesięciominutowe opóźnienie, o które mówi jego TGV, wkrótce wszystko zmieni.

Paris Gare du Nord - Paris Montparnasse

Zbieram go w panice, pędzimy do metra. Oddycham za zagubionymi turystami, szturcham łokcie i przeciskam się między utykaniem kolana.

Te kilka miesięcy w Paryżu zmieniło mnie w eksperta od zachowań metropolii .

„Nigdy tego nie będziemy mieć…”

Po przybyciu na peron odkrywam z przerażeniem, że metro już nie działa . Czarna masa tłumu mówi mi, że nadszedł czas, aby poszukać Ubera.

Wychodzimy na powierzchnię, Uber zabiera OCZEKI do ruchu. Aplikacja mija pięć minut, a ja tracę cierpliwość.

Więc wskakujemy do taksówki. Szkoda, będzie kosztować więcej, ale przynajmniej mamy nadzieję, że dotrzemy na czas.

Naciskam lekko kierowcę, który wydaje się nie rozumieć PILNOŚCI sytuacji.

"Nie mam zamiaru jeździć na czerwonych światłach!" Wyciąga mnie. Nie, ale odważny, przysięgam, jak on śmie szanować kodeks drogowy, kiedy się spóźnię ?!

Postanawiam więc stać się nie do zniesienia, ale mimo to powoli porusza się. Moja irytacja ściska mi żołądek. Mój przyjaciel i ja wchodzimy w pełną napięcia ciszę, czekając, aż nieskończenie liczne światła drogowe zmienią kolor na zielony.

Oczywiście tego wieczoru zaczynają się święta paryżan . Nie brakuje korków. A na domiar złego, właśnie udaremniono atak w Luwrze ...

Myślę, że dojdę do końca rolki, ale jeszcze nie wiem, że moje zdania właśnie się zaczęły .

Dojeżdżając do Montparnasse dosłownie wyskakujemy z poruszającej się taksówki, rzucając w nią biletem. Krzyczę jak szalony:

„STOP TRAAAAAIN!” "

(Ledwo królowa dramatu.)

Zbiegam po schodach ignorując radę, żeby oddalić się od krawędzi peronu, uważaj przy wychodzeniu. Rzucam się na drzwi pociągu, które po prostu prześlizgują mi się przez palce .

TAK.

Chcę jasno powiedzieć, że właśnie przeżyłem wyczerpujący i kiepski tydzień , przez co ta podróż do Bordeaux była ważniejsza niż cokolwiek innego dla mojego zdrowia psychicznego.

Paryż - Trou-du-Cul-les-Oies

Ze łzami odwracam się do przyjaciela. Właśnie straciłem wszystkie pieniądze i nie tylko: całe moje życie jest zrujnowane !

Próbuje mnie pocieszyć, zamierzając wymienić bilet. Rzeczywiście może wyjechać następnego ranka o 6 rano, nie płacąc dużo więcej, ponieważ jej pociąg z Lille jest opóźniony.

Nie znam tego samego losu, znowu musiałbym zapłacić wysoką cenę za bilet… Moje szlochanie się podwoiło. Rezygnuję z spędzenia weekendu w Paryżu.

Ale moi przyjaciele już w Bordeaux błagają mnie, żebym znalazł rozwiązanie. W końcu mieliśmy spędzić dwa dni zjazdów pełne dobrego śmiechu i dobrego wina.

Opamiętuję się i poświęcam ostatnie euro dla najbardziej szejtańskiej opcji we Francji: Ouibus .

Wyjeżdżam o 22:00 i przyjeżdżam do Bordeaux o 6:00. Nie prześpię się dużo, ale szkoda, że ​​gra jest warta zachodu.

Pozwoliłam więc mojemu przyjacielowi pójść w kierunku snu, coś, czego dziś wieczorem nie zobaczę koloru.

Siedzę na siedzeniu autobusu. Wreszcie nie takie złe te maszyny! Nawet się uspokoiłem.

Postanawiam, że po przerwie ogłoszonej przez kierowcę około północy będę spać. Uruchomiłem film na moim komputerze. Jego bateria jest prawie wyczerpana, w moim telefonie też, ale nie na poważnie, w ofercie Ouibus.

Po północnej przerwie opuszczam siedzenie, aby rozpocząć noc, która będzie bardziej przypominała drzemkę . Nawet drzemka.

Rzeczywiście, drugi przystanek autobusu budzi mnie nagle. Co my robimy? Dotarliśmy ?

Sztorm. Nie, ale czy w to wierzysz? Pieprzona burza zatrzymuje autobus na swoich torach. Rozlega się głos kierowcy:

„Ciężarówki nie mogą już krążyć z powodu burzy, zbyt silne wiatry. Musimy tu zostać do… południa. "

Jest dopiero druga w nocy

To musiało być mniej więcej w tym czasie, kiedy oszalałem.

Oczywiście nie można spać w autobusie. Na razie siedzenie wcale nie wydaje się wygodne, ludzie zaczynają chrapać, sąsiad się do mnie przyczepia , płaczę z wściekłości .

Wysyłam znajomym dramatyczne wiadomości, duszę się, NIE MOGĘ tu zostać do południa, to NIEMOŻLIWE!

Ale mój telefon gaśnie. Mój komputer się wyłącza. Gniazda Ouibus już nie działają. Wariuję.

Idę w poszukiwaniu źródła prądu. Podjechaliśmy do miejsca postoju przy autostradzie w środku nocy i tylko światło dochodzące ze sklepu wyprowadziło mnie z ciemności.

Zbieram tam krzesła, by obok gniazdka zrobić prowizoryczne łóżko.

Gdy mój telefon się ładuje, a ja próbuję zdrzemnąć się, światło sklepu migocze przez moje powieki, a Celine Dion krzyczy w całym sklepie, że żyje i ma się dobrze.

Wystarczająco dużo, aby stać się zinzinem.

Trou-du-Cul-les-Oies - Straszna okolica autostrady

O 4 rano podejmuję największą decyzję. Jadę do Bordeaux. Ale nie w południe, nie. TERAZ .

Przychodzi mi do głowy autostop. Tak, to naprawdę najlepsza rzecz do zrobienia, o 4 nad ranem na autostradzie w Trou-du-Cul-les-Oies.

Mała aktualizacja mojego stroju : założyłem mokasyny i koszulę tego samego ranka, aby iść do pracy, nie zostawili mnie, ale zamieniłem spodnie na ohydny bieg, wygodne w autobusie.

Bez przerwy na demakijaż: tusz do rzęs ściekał po zaczerwienionych oczach i mieszał się niżej z moim smarkiem.

Po tym wyglądam jak zombie .

Dlatego udaję się na poszukiwanie dobrej duszy, która zaprowadzi mnie do Bordeaux. Myślę, że po raz pierwszy w życiu poczułem w oczach ludzi prawdziwy odrazę, gdy mnie zobaczyli .

Błagałem ich tak bardzo, że zmuszeni byli udawać, że mnie nie słyszą i odwracać wzrok.

W końcu podchodzi do mnie mężczyzna z prośbą o uspokojenie. Tak, zabierze mnie do Bordeaux.

Skaczę z radości! Szybko jednak odkrywam, że mój kierowca ma maleńki samochód z wbitą w niego gigantyczną drukarką .

„Możesz usiąść z tyłu, ławka jest opuszczona, aby pomieścić drukarkę, ale znajdziesz mały kącik, aby usiąść. "

W tym momencie działam bez cienia myśli . CHCĘ PRZYBYWAĆ W BORDEAUX PTN.

W całkowitym zapomnieniu o niebezpieczeństwie wsiadam do samochodu śmierci, siedząc na złożonym końcu ławki, bez pasa.

Kiedy dziś o tym myślę, mówię sobie, że brak snu ma naprawdę bardzo poważne konsekwencje .

Przeraża mnie świadomość, że jestem do czegoś zdolny, ja, który zwykle jest taki ostrożny. Boję się glonów w morzu, ale dziwni faceci zabierają mnie z autostrady o 5 rano, czy to w porządku?

W okamgnieniu włączam GPS, żeby sprawdzić, czy prowadzi mnie do Bordeaux .

Wysyłam wiadomości do moich przyjaciół, którzy już tam są (którzy w tamtym czasie próbowali wynająć samochód, żeby mnie odebrać i uratować od mojego cierpienia), mówiąc im, że uroczy facet podwiezie mnie o 7 rano na stacji .

Zapewniam ich, że facet jest za miły, że ufam, że wszystko idzie idealnie.

W rzeczywistości w małym Clio panuje zupełnie inna atmosfera.

Facet staje się coraz dziwniejszy i dziwniejszy , pyta mnie, czy nie przeraża mnie wejście z nieznajomym, pyta mnie, jak mam mu podziękować, próbuje zaprosić się do siebie na wspólną noc w Paryżu.

Ze swojej strony czuję, że muszę go pogłaskać w kierunku włosów. Gram naiwność, obiecuję jej góry i cuda i po prostu modlę się, żeby nic takiego się nie wydarzyło.

Zmęczony kapitan mówi mi, że czas na przerwę.

Wylądowałem na znacznie mniejszym obszarze niż pierwszy, składającym się tylko z toalety, szczerze się zastanawiam, czy wrócę z nim, czy nie wiedząc, że toczy dużego skręta .

Straszna okolica autostrady - nieznana wioska

Wciąż kierując się tą niezrozumiałą chęcią jak najszybszego przyjazdu do Bordeaux, wsiadam do samochodu, przekonując się, że podczas jazdy nie będzie palił narkotyków.

Co nie jest moim (fałszywym) zaskoczeniem, gdy spokojnie odwraca się, oferując mi. Odmawiam, jestem trochę oburzony jego brakiem odpowiedzialności, ale moje życie nadal pozostaje w jego rękach, więc nie nalegam.

Umrę, ale nie mam innego wyboru.

Małe Clio szybko zmienia się w aqua.

Staram się skupić na GPSie, podczas gdy facet pokazuje mi, że kiedy puszcza kierownicę, wściekły wiatr od burzy, samochód skręca . Prawie wpadliśmy w gałęzie leżące na drodze.

Wróciłem więc do ... mojej trumny. Jak boloss.

Na około godzinę przed spodziewanym przybyciem (o 7 rano) mój kierowca pyta mnie, czy może zrobić „mały objazd”, aby zostawić swoją dużą drukarkę .

Kiwam głową z wielką irytacją.

Mały objazd trwa godzinę. Tak więc docieramy do małej wioski o 7 rano i moją misją jest wyciągnięcie tego 400-kilogramowego potwora z bagażnika i przetoczenie go do dedykowanego pokoju, wciąż w mokasynach i niedzielnym joggingu.

Z pomocą przychodzi nam kilku chłopaków z wioski o zmysłowych oczach.

Nieznana wioska - Bordeaux… w końcu

Po dobrej godzinie bicepsa znów ruszyliśmy w drogę.

W tym miejscu staram się przekonać samą siebie, że ta historia, gdy dobrze się skończy, stanie się bardzo zabawną anegdotą na wieczorne wyjście.

(W dodatku wcale nie zepsuło to atmosfery i wszyscy patrzyli na mnie okrągłymi oczami z niezrozumieniem pozostawiając mnie, że jestem nieprzytomny.)

Jedynym problemem jest to, że znajduję się z przodu samochodu, z PRAWDZIWYM siedzeniem i deficytem snu około 47 godzin.

Więc zasypiam jak wielka masa w 0,3 sekundy. Nikt nie został do oglądania GPS.

Budzę się 2 godziny później, na gazie, z tym samym facetem za kierownicą, który mówi mi, że przyjechaliśmy.

- To jest stacja? Wygląda bardziej jak pustkowie przemysłowe…
- Nie, nie martw się, nie jest daleko na piechotę!

Wybiegłem z samochodu z pewnym zdziwieniem, że wciąż żyję.

Mój wierny sprzymierzeniec, GPS, przekazuje mi złą wiadomość: jestem 50 minut pieszo od stacji . Jest 11 rano. Mam dość ciężką torbę. Spałem dwie godziny w samochodzie śmierci.

Na szczęście przyjeżdża autobus, aby mnie uratować . Oczywiście nie mam przy sobie żadnej zmiany. Ale kierowca, w obliczu mojego oczywistego niepokoju, pozwala mi wsiąść za darmo. Kocham ją niezmierzoną miłością.

Wreszcie, WRESZCIE dołączam do znajomych o… 11:30 .

Paryż - Bordeaux, z perspektywy czasu

Miałem zdecydowanie najdłuższą i najbardziej krętą podróż w moim życiu. To właśnie wtedy, gdy powiedziałem moim przyjaciołom, zdałem sobie sprawę, że byłem całkowicie nieprzytomny i głupi.

Dwa lata później cofnąłem się o krok od tej przygody. Często mówię o tym lekko, kiedy wszystko mogło się skończyć bardzo źle i zdaję sobie z tego sprawę.

Myślę, że zmęczenie i depresja, której byłem wówczas obiektem (z powodu stażu i studiów, które mi nie odpowiadały i nie podobały mi się) stawiają mi w głowie ustalony cel, który Nie mogłem się tego pozbyć.

Kiedy wsiadłem na tory (chociaż nie na pociąg, lol), nie widziałem, jak zatrzymuję się lub wracam.

Jeśli zrobię to dwa razy, mogę pomyśleć o tym jako o metaforze mojej kariery i studiów, w których nie rozkwitłem, ale nadal podążałem, jak gdyby nie było innego rozwiązanie…

To było tak, jakby moje życie zależało tylko od dotarcia do celu, w pewnym rodzaju całkowitym zaprzeczeniu niebezpieczeństwu sytuacji, w której się znalazłem .

Im bardziej postępował, tym więcej mówiłem sobie: wkrótce się skończy i wszystko jest w porządku. Wtedy wszystko będzie dobrze.

Rozumowanie bla rozsądne .

Wciąż miałem więcej szczęścia niż ta czytelniczka Rockie, która miała poważny wypadek podczas pozostawania w samochodzie pomimo złego samopoczucia.

Krótko mówiąc, NIGDY NIE ZROBIĘ ZATRZYMANIA MOJEGO ŻYCIA .

Popularne Wiadomości