Spisie treści

Posłuchaj tego tekstu w formie audio, czytanego przez Dorothée:

Pobierz podcast
Subskrybuj podcast: w iTunes - kanał RSS
Co to jest podcast?

==

Opublikowano 17 kwietnia 2021 r. -

Pewnego wieczoru przeglądałem Netflix z mamą i teściem i ostatecznie zgodziliśmy się obejrzeć film katastroficzny (ich mała winna przyjemność, której nie stronię całkowicie).

To był Deep Impact, coś trochę niejasnego z lat 90. z Morganem Freemanem jako prezydentem USA, dziennikarzem z włosami takimi jak Taylor Swift na ostatniej Grammy, Elijah Wood jako niemowlę i nerdowcem jako członek klubu astronomicznego i dobra, duża kometa wielkości Nowego Jorku pędzącego na ziemię, aby urządzić imprezę pełną pyłu apokalipsy, jak w przypadku naszych późnych dinozaurów.

I tam, prawdopodobnie zastanawiasz się, po co używać starego nanaru jako zwiastuna? To był, nie będąc brzydką rzepą, film bardzo niezapomniany, który naznaczył mnie tylko dlatego, że w moim raczej szczególnym stanie emocjonalnym, widząc tych wszystkich ludzi biegających dookoła i przytulających się przed Nowym Jorkiem nie znika pod falami, wydało mi się to metaforą.

W filmie z grubsza wiemy już rok wcześniej, że kometa nadejdzie i uniemożliwi życie na planecie. I przez rok mężczyźni przygotowują się na najgorsze, oczywiście starając się je zniszczyć przed uderzeniem, co kończy się śmiercią grupy astronautów, którzy jako bohaterowie popełnią samobójstwo, by ocalić ludzkość.

Ale ja zapamiętałem tylko kometę. Ta kometa, która pędzi w kierunku Ziemi i która powinna dotrzeć do niej w określonym dniu.

Mój jak kometa po prostu spadł. Zaczęło się od deszczu płonących kamieni dzień po ostatniej nocy, którą spędziliśmy razem. A ona uderzyła w powietrze w środę wieczorem, kiedy rozmawialiśmy przez telefon kilka godzin przed jej lotem. A ona upadła następnego dnia, kiedy zdałem sobie sprawę, że to wszystko, już go nie było.

Kometa-związek

Moja własna kometa była warunkiem sine qua non związku . Dokładniej mówiąc, związek z męskim ciałem niebieskim. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, on i ja szybko zrozumieliśmy, że oboje bardzo się cieszyliśmy. Bez namysłu szybko wylądowaliśmy w łóżku, zdyszani, prawdopodobnie tak samo zaskoczeni jak siebie nawzajem, że to było takie szybkie i łatwe.

I szczerze mówiąc, prawdziwy powiew świeżego powietrza.

On, wychodził z raczej ciężkich sentymentalnych rozczarowań, takich, o których myśli się, że będą na całe życie, a właściwie nie. Ja, chociaż miałem mniej czasu na toczenie się po autostradach Amoûr, mimo wszystko miałem czas, aby objąć prowadzenie w skrzydle i nadal miałem swoje małe serce w kawałkach. Tupperware, gdzieś w lodówce.

Powiedział, że w nic nie wierzy, ja już nie chcę. Nie chcieliśmy się do niczego zobowiązać.

Ale kiedy tak szybko i mocno się polubimy, trudno się już więcej nie widzieć. Zwłaszcza, gdy dżentelmen wysyła Ci wiadomość zaledwie kilka godzin po wyjściu z domu. Zaskoczony, ale niekoniecznie przeciw, odpowiedziałem tym samym figlarnym tonem. A potem doszliśmy do wniosku, że dzień wcześniej było miło, potem żałować braku jego ust na moich, mojego ciała przy jego i ...

Krótko mówiąc, masz pomysł.

Moi znajomi już obserwowali, jak brzdąkam na telefonie komórkowym podejrzliwie, jak „nie robimy tego nam”. Moi przyjaciele i ja trochę sobie opowiedzieliśmy i po ogólnym opisie sytuacji nie uwierzyli w nasz wciąż niejasny projekt seksu bez konsekwencji. „Nie pisz do swojego tyłka planu opowiadania mu o jego alabastrowej skórze” - powiedział jeden do mnie.

Wybieram godnie to zignorować.

A potem znów się zobaczyliśmy. Kiedy miał wyjechać na wakacje z rodziną, zaledwie kilka dni po naszym pierwszym doświadczeniu bez ubrania, spędził niespodziewany wieczór. A nasze usta były jak magnesy, więc nie piliśmy od tygodni, a ty jesteś moją pustynną oazą, nasze ręce zajęte sprawdzaniem, czy przyjazny teren nie zmienił się od dwóch dni.

Natychmiast pojawiła się chytra mała myśl z tyłu głowy, że nie powinniśmy tak postępować, jeśli nie chcemy się wiązać. Ale został zmieciony grzbietem dłoni i to za obopólną zgodą.

Tak czy inaczej, za nieco ponad dwa miesiące wyjeżdżałeś na drugą stronę globu. Jednak nawet gdy bilet lotniczy został już zarezerwowany, nawet gdy data została zapisana w naszych dwóch agendach, mimo że pudła idą do piwnicy, mimo że jego mieszkanie stopniowo się opróżnia, dokumenty administracyjne na jego wynajem piętrzą się nasze ubrania wciąż spadały na podłogę na jego blacie.

Nie jako para ... ale zawsze razem

Mieliśmy to trzydzieści sześć tysięcy razy, fatalna dyskusja. Nie jesteśmy w związku, eh. Czy nadal ci to odpowiada? A ty mi mówisz, czy to dobrze, nie widujemy się zbyt często? Chcesz wiedzieć, czy widziałem kogoś innego?

Ale w naszym przypadku stało się to bardziej cotygodniowym przeglądem, sprawdzeniem pojazdu. Nieco obłudna kontrola techniczna. Wreszcie nie, nie hipokryta. Szczerze myślę, że oboje nie chcieliśmy narażać się na niebezpieczeństwo, tak samo jak strach, każdy na swój sposób, przed tą istotą, którą jest para.

Nie chcieliśmy być razem. Ponieważ to jest do bani, ponieważ miało wszystko zrujnować, chcieliśmy zobaczyć tego drugiego za kulisami.

Pojęcie obowiązku utorowało sobie drogę do niezidentyfikowanej, ale bardzo przyjemnej rzeczy, której doświadczaliśmy. Więc uspokajaliśmy się nawzajem tak bardzo, jak tylko mogliśmy i byliśmy bardzo dumni z naszej małej sztuczki. W dodatku, wyjeżdżając jeden wieczór po drugim, w odstępie kilku minut, po uprzednim potwierdzeniu SMS-em, jak dwóch szpiegów, którzy spotykają się w tramwaju, aby zakończyć swoją misję, robi nic nie zmarnowałem.

Niekoniecznie potrzebowaliśmy chili, ale dodanie trochę do naszej mieszanki sprawiło, że było jeszcze smaczniejsze.

Kiedy myślisz, że nikt nie widzi, jak się wymykasz.

A potem oboje mieliśmy trochę trudnych rzeczy, kilka nieoczekiwanych przewrotów. Przeżyłem wielki szok emocjonalny, który oznaczał koniec ponad sześcioletniej przyjaźni. Bez namysłu zadzwoniłem do niego i poszedłem schronić się w jego ramionach. Powitał mnie tam. Bardzo mi to zrobiło. Jednak następnego dnia spojrzeliśmy na siebie, jakbyśmy nigdy wcześniej się nie widzieli.

Myślę, że oboje byliśmy zaskoczeni, choć przyszedłem szukać jego pocieszenia, że ​​mi je przyniósł. Przeprosiłem, ale nie było problemu. Przeproś za co najpierw? Mamy prawo opiekować się kimś bez zakochania, prawda? Więc masz to, nie robiliśmy nic złego.

Potem przyszła jego kolej. Skomplikowana relacja, która imploduje i boli po obu stronach. Bez namysłu wspierałem go. Rozumiem przez to odpowiadanie na SMS-y w środku burzy, odprowadzanie go do domu po dodatkowym kuflu, trzymanie jej za rękę, podczas gdy on wyjaśniał jej przez telefon. Jeszcze raz ogólne zdziwienie: pomogłem mu, a on odpuścił. Tak jak ja przedtem. Spotkanie białego rycerza i kompulsywnej pielęgniarki.

Oboje wiedzieliśmy, że wszyscy byliśmy złamani. Ale zobaczenie się w takich momentach sprawiało, że nasze pęknięcia były znacznie bardziej realne i niemożliwe do ukrycia. Wiele o nim zrozumiałem i nie wątpię, że widział znacznie więcej, niż zwykle wypuszczam na powierzchnię.

Skończyło się na tym, że siłą wyszliśmy z wieczorów w tym samym czasie. Rozmawiając ze sobą na Twitterze, Snapchacie, Facebooku, wysyłając SMS-y bez rzeczywistej przerwy. Obiecując sobie nawzajem w każdą niedzielę, że w przyszłym tygodniu będziemy się rzadziej widywać. Musiał przygotować się na wyjazd, ale też musiał oszczędzić ranę. W końcu widzieliśmy się sześć nocy na siedem, nie mogliśmy już nawet śpiewać Indochin. Trzy noce w tygodniu, mój tyłek.

„Ach, manekiny! "- Nicolas Sirkis

Jak na ironię, brak wyłączności właśnie zmaterializował się w wywołaniu jego incydentu (należy się kierować wspomnianymi powyżej obawami), co w końcu nas zbliżyło. Nawet wtedy trudno było utrzymać się jako bastion przeciwko uczuciu. Ale i tak wyjeżdżał. Nic nie ryzykowaliśmy, prawda?

Więc odpuściliśmy. Przestaliśmy robić punkty „wszystko jest w porządku”, sprawdzając, czy nie jesteśmy przywiązani. Coraz mniej uważaliśmy.

Wiedzieliśmy, że kometa i tak upadnie, że będzie miał dobry rok z kiwi. Ale najwyraźniej szło nam dobrze, więc w międzyczasie po co? Czasami widzieliśmy się nawet bez wspólnego snu. Po prostu przytulaliśmy się, pijąc kawę przed serią. Podstępny głosik krzyczący „MYŚLĘ, ŻE CHCESZ BYĆ PARĄ” w mojej głowie, mogłem jej powiedzieć: tak, ale za kilka tygodni, kilka dni to koniec.

I apoteoza tego, co dla moich przyjaciół byłoby znacznie mądrzejsze ode mnie od początku, koniec fasoli: spędziliśmy razem Walentynki. Nie ma ograniczeń, mówię ci.

Paradoks doskonałej komety

Ale to było w porządku, a wiesz dlaczego? Ponieważ pewność jego odejścia, nieuchronnego wpływu, pozwoliła nam żyć pełnią każdej chwili. Nawet ostatniego wieczoru przeżywaliśmy to beztrosko i intensywnie, trochę jak każdy moment naszej ekspresowej historii, bo udało nam się wykopać resztę drogi, aż ją przekroczył.

Wiedząc, że rzeczywistość nadejdzie w określonym dniu, pozwoliła nam tego uniknąć aż do tego.

Pozwoliło mi to nie mieć z tym nic wspólnego, napisać do niej list, zrobić z niej playlistę i odpuścić, jak niezależna bohaterka komedii romantycznej. Pozwoliło nam płakać w swoich ramionach, kiedy w końcu zrozumieliśmy, że to jest to, ten mały pożegnalny taniec przy śniadaniu, to były nasze ostatnie wspólne chwile.

Zdałem sobie sprawę, że naprawdę mnie to nie obchodzi. Że właśnie doświadczyłem doskonałej rzeczy. I że to już koniec. Kometa właśnie upadła.

Żegnaj, wrażenia artysty.

Płakałem, bo strasznie jest patrzeć, jak coś doskonałego się kończy . Że jak dziecko chcielibyśmy, aby przerwa trwała wiecznie. Ale ja też płakałem z radości, bo mieliśmy dwa i pół idealne miesiące i wiem, że przynieśliśmy sobie wiele rzeczy.

Ja, który zawsze potrzebuję potwierdzenia i okazywania mi swego uczucia przez a + b, nie potrzebowałem tego. Wiedziałam. Byłem pełen pewności. Powiedział mi nawet, wszystkie ładne rzeczy, które chciałem usłyszeć. I niekoniecznie słowami. Dzwonienie do mnie tuż przed wyjściem jest głupie, ale to wystarczy. W rzeczywistości nie musiał nawet mówić: sam fakt, że chciałem to zrobić i to powiedział, powiedział mi wszystko, co mogłem chcieć usłyszeć.

Więc wiedziałem to. I to niczego nie zmieniło. Bardzo się kochaliśmy, ale musiał odejść. Potrzebował tego. To było konieczne.

Wiem, że w innej konfiguracji nie bylibyśmy w stanie doświadczyć tego, czego właśnie doświadczyliśmy. Bez komety nigdy nie pozwolilibyśmy sobie na tak wiele. Dla dwojga ludzi, którzy nie chcieli się przywiązywać, prawdą jest, że wydawaliśmy się trochę głupi, gdybyśmy wgryzali się w siebie i obejmowali się tak, jakby ziemia miała zostać pochłonięta przez popiół. Ale to jest paradoks doskonałej komety.

Doświadczenie czegoś z odliczaniem pozwoliło nam przełamać bariery, które powstrzymywałyby nas w normalnych czasach. To nie znaczy, że jesteśmy uzdrowieni, że będę czuć się zdolny do zbudowania czegoś przy pierwszym meczu Tindera, który nadejdzie, lub że chcę.

Oznacza to tylko, że pośrodku tego cudownego nawiasu udowodniliśmy, że nie wszyscy byliśmy martwi w środku. Że dotarliśmy na czas, nawet jeśli to był tylko czas spadającej gwiazdy.

Oczywiście jest po drugiej stronie ziemi i to, co mieliśmy, jest już skończone. Ale nie jesteśmy też daleko stąd. Żyliśmy na naszej komecie, błyskawicznej i doskonałej przygodzie, która była w stanie przezwyciężyć naszą niechęć i ochronić nas dzięki zaprogramowanej efemeryczności.

I mogę być najbardziej naiwnym z idiotów dla kogoś, kto mówi, że nie wierzy już w miłość, ale nie rozpaczam, że znów ją odnajdę i pamiętam pokręconą możliwość znalezienia planety pewnego dnia. .

Ostatnie słowo.

Popularne Wiadomości

Jak przetrwać tydzień egzaminów

Wkrótce uczniowie zanurzą się w corocznym piekle stronniczości. Alfrédette doradza, jak radzić sobie z tym tragicznym przeżyciem.…