Lubię stawiać sobie wyzwania .

Nie ma dla mnie znaczenia, czy są natury fizycznej, w rodzaju pływającego motyla na 400 mw mniej niż 15 minut (zawsze mi się to nie udawało), czy intelektualnej, która połyka bibliografię markiza de Sade bez mojego dusza nie zapala się.

Wyzwania pomagają mi uczestniczyć we własnym życiu, a nie patrzeć, jak mija, widzu.

Zmuszają mnie do dokonywania odkryć, zamiast siedzieć w domu, binger Netflix.

Na przykład tego wieczoru mogłem zostać w domu mojej matki, żeby zjeść placki z pigwy. Zamiast tego wybrałem się na przygodę ...

Sacha, mój partner w zbrodni w libertyńskim klubie

Był piątek, dzień, w którym wszystko jest dozwolone w mojej wyobraźni. Tydzień się skończył, a weekend dopiero się zaczyna.

Idealny czas na wypicie kufla za dużo i kaca, aż kac się pojawi.

W tamtym czasie nadal mieszkałem z matką w głębinach Neuilly, gdzie stacje metra są rzadsze niż Yorkshires. Moi sąsiedzi uważali, że są bardziej nudni niż inni.

Zasadniczo się nudziłem.

Więc kiedy mój kumpel Sacha, najbardziej lubieżny facet wokół mnie, zaproponował mi „duszną” wycieczkę , od razu się zgodziłem.

Znając go, pomyślałem o barze ze striptizem. Nigdy nie byłem, więc dlaczego nie?

Czekałem na Sachę na dole jego budynku, podczas gdy on dopracowywał swój wygląd. Był przystojnym facetem: wysoki, ciemny, brodaty, ciemny.

W tym czasie byliśmy przyjaciółmi przez 10 lat.

Nasze matki były starymi przyjaciółkami i prawie razem dorastaliśmy. Oczywiście przez te 10 lat spędziłem 6, rozpaczliwie w nim zakochany!

Patrzył na mnie tylko jak spóźniony seks, kiedy przestałem poświęcać mu najmniejszą lubieżną myśl.

Nieoczekiwana propozycja pójścia do libertyńskiego klubu

Ale on i ja byliśmy towarzyszami eskapad. Był o 2 lata starszy od wszystkich moich przyjaciół i upajał się tym, że jest moim „złym towarzystwem”.

W rzeczywistości nasz wpływ był zły w obie strony, ponieważ ja też naciskałem na niego, żeby robił bzdury. Co więcej, tego wieczoru mógł być podżegaczem do wspomnianej głupoty, skoczyłem razem z nogami ze szczęścia.

Nikt nie był winny, byliśmy dwoma prawdziwymi idiotami.

Kiedy Sacha wyszedł z domu, był przystojniejszy niż zwykle.

- Zgadnij, dokąd jedziemy?
- W twoim tyłku.

Tak, miałem poręczyciela małża. Czego chcesz, miałem 19 lat.

- Chodź, zrób wysiłek, zgadnij, dokąd zmierzamy.
- W klubie ze striptizem?
- Haha, prawie, ale gorzej.

Podczas rozmowy Sacha zdradził mi doniczkowe róże: chciał iść do libertyńskiego klubu.

Byłem RAVIE.

Wejście do klubu libertyńskiego to nowość

W moim brzuchu ryknęła żądna emocji bestia.

Sacha i ja przeszliśmy przez część Paryża, aby wylądować w 17. dzielnicy, na końcu ulicy, która jest bardziej burżuazyjna.

Przed wejściem wyjaśniałem z nim różne sprawy. BYŁO POZA PYTANIEM, że uczestniczę w jakiejkolwiek czynności seksualnej.

Nie toleruję ani jednego gestu faceta, na którego nie wyraziłem zgody.

Skorzystałem z okazji, aby go ostrzec: ten wieczór nie oznaczał, że zmienimy status i staniemy się możliwymi pieprzonymi przyjaciółmi!

Musieliśmy zostać przyjaciółmi, to wszystko.

Sacha w pełni podziela mój punkt widzenia. Nasz wspólny cel? Zaspokój naszą ciekawość i… MATERIAŁ.

Po nabraniu oddechu zadzwoniłem dzwonkiem w głównym porcie. Starsza pani otworzyła drzwi i spojrzała na mnie oszołomiona:

- Ile masz lat, młoda dziewczyno?
- Mam 19 lat, proszę pani.
- Ale… wiesz, co tu jest?

Mój uśmiech wystarczył, by ją uciszyć i po zapłaceniu dwóch biletów UNE FORTUNE wróciliśmy do domu .

Winda, która miała nas zmusić do podróży w ferworze rozpusty na trzecim piętrze, była tak ciasna, że ​​Sacha i ja utknęliśmy.

Przeszukałem jego oczy i stwierdziłem, że są zaskakująco zestresowani.

- Panikujesz?
- śmiejesz się ?! Nie obchodzi mnie to.

Po raz pierwszy uznałem go za bezbronnego, podczas gdy w końcu poczułem się całkiem komfortowo.

Przyszedłem jako widz, więc nic nie mogło mi się stać. Przynajmniej to było wszystko, na co liczyłem.

Klub libertynów, to dziwne miejsce ze szczególnymi zwyczajami

Winda otworzyła usta i wyrzuciła nas na podest mieszkania Haussmanna.

Zadzwoniłem i wpuściła mnie raczej brzydka kobieta. Moje serce zaczęło walić.

W dużym pokoju mężczyźni i kobiety w wieku co najmniej 40 lat rozmawiali przyjaźnie. W środku był bufet z łososiem i innymi raczej przeciętnymi słonymi potrawami za zapłaconą cenę.

Pamiętam, że wybór jedzenia był dla mnie dziwny. Kto chce jeść łososia po ssaniu kutasa?

Berk.

Aby ukryć zakłopotanie i chęć śmiechu, zrobiłem kilka rund bufetu, trzymając dłoń w zagięciu ramienia Sachy, aby pokazać zgromadzonym, że nie jestem sam.

Wszyscy na mnie patrzyli. Zarówno mężczyźni jak i kobiety. Poczułem to z zazdrością. Normalnie, byłem co najmniej 20 lat młodszy od nich.

Ciała, które szukały siebie nawzajem, nie były tymi, które mi się podobały. Patrzyłem na tę masę jak bezkształtną kupę mięsa, która nie podniecała mnie za dwa centy.

- Sacha, ludzie to cholerni cheum…
- Myślę, że jest w porządku.

Tutaj zrozumiałem: traktował to doświadczenie poważnie. Cała ta atmosfera go ucieszyła. Nie oceniałem, doskonale to rozumiałem, nawet jeśli nie podzielałem jego entuzjazmu.

Aby go zadowolić i dowiedzieć się czegoś więcej o zwyczajach tego miejsca, postanowiłem spędzić 2 godziny więcej pośrodku tych wszystkich czerwonych aksamitnych sof, które pachniały STD.

Kiedy temperatura rośnie w libertyńskim klubie

Im bardziej noc zasłaniała miasto, tym bardziej rozbierano ciała. Kobiety podciągały spódnice, odsłaniając bieliznę, mężczyźni czasami byli bez koszul.

Nie mogłem przekroczyć ich wieku, a nawet przykleić im etykietkę „wstrętnej starej”. Niezbyt miło z mojej strony, teraz to wiem ...

Siedziałem przy barze, rozmawiając z Sachą. Wreszcie byliśmy jak w pubie! Różnica była niewielka, ponieważ nie przejmowałem się nagrzewającymi się ciałami.

Nagle podszedł do mnie wysoki mężczyzna, którego jeszcze nie zauważyłem. Był wspaniały, miał dobrze zarysowane szczęki i oczy wielkie jak spodki.

Podszedł do mnie, spojrzał na mnie szczerze, po czym posłał mi miły uśmiech. Jednak jeden szczegół mnie uraził: obierał pieprzoną mandarynkę.

Wślizgnął się do Sachy:

- Czy mogę pożyczyć twoją przyjaciółkę, żeby zabrać ją na górę na kilka minut?

Odpowiedziałem:

- Musisz mnie zapytać, to ja decyduję. A tego wieczoru jestem tylko obserwatorem.

Wcale nie urażony, pocałował mnie w śmieszny dłoń i wyruszył w poszukiwaniu nowej ofiary.

„Na górze”… nie zajęło mi dużo czasu, zanim zdałem sobie sprawę, że to jest miejsce całej rozpusty. Moja ciekawość osiągnęła niespotykane dotąd rozmiary.

W drodze na szczyty z Sachą.

Początek PRAWDZIWYCH najmu w libertyńskim klubie

Było tam kilka pokoi.

Pierwszy był ogromny i oferował łóżko typu king size. Drugi był mniejszy, ale pełen ludzi.

Wszedłem do tego ostatniego i dzieliłem przestrzeń z innymi „kumplami” skupionymi przed łóżkiem , tak jak na pokazie.

Powyżej kobieta była w swoim biznesie z 5 facetami. Wśród zajętego bandażującego tłumu natychmiast rozpoznałem mandarynkowego faceta.

O wiele mniej ubrany niż godzinę wcześniej, szarpnął się na twarz swojego towarzysza zabaw.

Wydawało się, że spełniło się to przez gang bang. Jedna z przodu, jedna z tyłu, jedna w ustach i dwie, które jedną ręką pieściły jej piersi, podczas gdy drugą się masturbowały.

Miło było widzieć tych wszystkich ludzi, którzy dobrze się bawią i dają.

Po wyssaniu połowy swojego zgromadzenia, czterdziestka uklękła i przyjęła nasienie jej kochanków w twarz. Uczestniczyłem, cierpliwie, ale oniemiały, w moim pierwszym i ostatnim bukkake na żywo.

Wszędzie jęczał. Pary zaczęły się pieścić.

Czy podobała mi się ta wycieczka do klubu libertyńskiego?

Ludzie dobrze się bawili. W końcu raczej kiffant! Wreszcie… dla nich.

Naprawdę nie wiedziałem, co o tym myśleć. Te praktyki seksualne były mi wówczas nieznane. Widziałem je w porno, ale rzeczywistość jest znacznie trudniejsza do strawienia.

Byłem zarówno zafascynowany, jak i zniesmaczony. Część mnie myślała, że ​​to wszystko było trochę ekscytujące, a druga, że ​​było wręcz przerażające.

Nawet dzisiaj, prawie 7 lat później, nie jestem pewien, gdzie byłem, gdzie jestem .

Szczególnie pamiętam, że byłem pochłonięty programem i zadawałem sobie tysiące pytań.

Koniec przygody w libertyńskim klubie

Zostałem przez kolejne pół godziny, patrząc, jak te ciała przeplatają się, a potem zszedłem na dół, zostawiając Sachę na górze jego marzeniom.

Kiedy w końcu zszedł na dół, natychmiast zauważyłem jego zadowoloną, prawie spokojną minę. Śmialiśmy się przy bufecie, a potem pozwalaliśmy nocnym ludziom bawić się, jak im się podoba.

Dla nas to już koniec, czas wracać do łóżka .

Oczywiście w taksówce odprawiliśmy. Ani on, ani ja nie mieliśmy naprawdę jasnych pomysłów, nasze słowa były raczej niejasne.

Był podekscytowany przez cały wieczór. Nawet widząc mnie zdezorientowanego, coś mu to zrobiło: powiedział mi, że uważam mnie za bardzo pięknego, bo bezbronnego.

Kilka godzin wcześniej role zostały odwrócone ze sceny w windzie. Ponieważ nie doceniłem potencjału dyskomfortu we mnie, a także czynnika „starości” uczestników wieczorem.

Te elementy sprawiły, że stałem się mniej pewny siebie niż na początku nocy. To ja miałem zadyszkę w taksówce. Odkrył nowe El Dorado, do którego regularnie chodził, ale beze mnie.

Dziś Sacha i ja już prawie się nie widujemy, bo wyjechał daleko, ale zawsze będziemy wspominać tę nocną chwilę, rodem z filmu erotycznego z lat 80.

Osobiście mam rozbawione wspomnienie zmieszane z nutą obrzydzenia.

Pamiętam aksamitne sofy, ich zapach, rozproszone czerwone światło, wielkie pomarszczone ciała, spermę na twarzy, ochrypłe krzyki.

Ale pamiętam też, śmiejąc się, że facet zaproponował mi ruchanie podczas obierania mandarynki!

Osobiście nigdy nie powtórzyłem tego doświadczenia, ale kto wie… może kiedyś. W młodszym, mniej przerażającym klubie, z partnerem, który byłby mój.

Szansa, żeby cię tam spotkać?

Popularne Wiadomości