Opublikowano 29 listopada 2021 r

Mam 16 lat i kończę S. Od zeszłego roku (początek pierwszego roku) cierpię na dobrze znaną obsesję: obsesję na punkcie notatek.

Jako dziecko byłem znakomitym uczniem

Dla przypomnienia, od najmłodszych lat wyprzedzałem innych.

Szybko nauczyłem się czytać, byłem bardzo ciekawy, więc dużo wiedziałem, a potem, mając dobrą pamięć, przypomniałem sobie wszystkie wiadomości, które słyszałem w telewizji, w radiu - Pamiętam na przykład, że w 2004 roku wyjaśniłem moim towarzyszom tsunami z 26 grudnia.

Dlatego logiczne jest, że pominąłem pierwszą klasę. Nawiasem mówiąc, straciłem wszystkich przyjaciół i nie mogłem już więcej zarobić. Spędziłem szkołę podstawową, słuchając moich nauczycieli, którzy mówią:

"Ale jeśli inni cię nie lubią, to dlatego, że są zazdrośni o twoje oceny!" "

Co jest złe. Jeśli inne dzieci mnie nie lubiły, może to dlatego, że trochę to schrzaniłem z powodu tego rodzaju wyrażeń.

Więc w zasadzie nie miałem żadnych dziewczyn. Ale szkoda, bo miałem swoje notatki, wszystkie moje małe zielone kropki i dumne spojrzenia rodziców i nauczycieli, i to mi wystarczało.

Szkoła poszła w ten sam sposób. Miałem już kilku przyjaciół więcej, ale policzyłem ich na palcach jednej ręki. Moja starsza siostra zawsze mi powtarzała, że ​​pewnego dnia, na pewno w liceum, znajdę takich ludzi jak ja i będę spełniony.

Moja obsesja na punkcie ocen i mój kompleks niższości

Problem w tym, że kiedy znalazłem ludzi takich jak ja, poczułem się okropnie przyziemnie. A potem także ohydnie pretensjonalny.

Przez długi czas myślałem, że jestem kimś super fajnym, bardziej dojrzałym niż inni, mądrzejszym od innych.

Kiedy w rzeczywistości byłam tylko laską, która miała dobre stopnie i troski młodych dorosłych, co było normalne, ponieważ wtedy moim wzorem do naśladowania była moja starsza siostra i interesowały mnie te same rzeczy co 'Ona.

Nic wyjątkowego samo w sobie.

Na początku drugiej poznałam mojego obecnego chłopaka. A ten facet to prawdziwy geniusz matematyczny.

Spotkałem wspaniałą dziewczynę, niekoniecznie bardzo uczoną, ale bardzo kulturalną i bardzo pewną siebie. Facet z pasją i super silny komputer. Bardzo zaangażowana i wojownicza dziewczyna, która nie bała się powiedzieć, co myśli.

Pełen utalentowanych ludzi, którzy są bardzo dobrzy w swojej dziedzinie.

Miałem wiele wspólnego z tymi wszystkimi ludźmi - ale mniej zaostrzonymi. A ci ludzie nie mają z tym nic wspólnego, ale każą sobie zadać pytanie: a kim jestem obok nich? Co mam więcej niż oni?

Zacząłem rozwijać nad nimi kompleks niższości. Ale miałem dobre stopnie i to mi wystarczyło.

Dla mnie to było moje: byłem dobry w klasie i ze wszystkich przedmiotów. Byłem wszechstronny, zarówno naukowy, jak i literacki. Byłem najlepszy w klasie.

Tak więc na początku pierwszego roku, po roku na drugim roku w wieku średnio 17 lat bez pracy, pomyślałem, że mogę kontynuować tę drogę.

I moje pierwsze dwie oceny tego roku: 13,5 / 20 i 12/20. W matematyce. Temat, który zmusił mnie do zrobienia bac S, kiedy nienawidzę fizyki-chemii i SVT.

Uderzyło mnie to jak cios w brzuch. Podczas gdy inni mieli łatwo 18 lat, ja byłem trochę więcej niż przeciętny. Nie byłem już najlepszy.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że aby dostać dobre oceny, zachować to, co czyni mnie wyjątkowym, żeby nie stać się „zwyczajnym”, muszę pracować, a nie tylko trochę.

Zacząłem robić brystolowe karty i udało mi się osiągnąć średnio 15 z matematyki i utrzymywać się średnio na 17.

Ale nawet gdybym w końcu całkowicie odniósł sukces w mojej kadencji, postawiłem sobie jakiś niemożliwy cel: zawsze utrzymać się na tym etapie, nigdy nie zejść poniżej średniej 16 (nie byłaby to już ocena bardzo dobra. , czy zdajesz sobie sprawę?).

Obsesja na punkcie nut, bardzo wielkie cierpienie

Udało mi się to zrobić kosztem wielkiego cierpienia. Co 17/20 wyglądało to tak:

„Ok, to norma, nie zamierzam sobie pogratulować, bo to nie jest 20/20, to tylko norma dla Ciebie”

I co 14/20 było to:

„Jesteś gównem, nic nie jesteś wart, spójrz na to, on miał 18 lat i jestem pewien, że nawet nie pracował. "

Martwiłem się pójściem na zajęcia, mając do czynienia z tego rodzaju bardzo powszechną sytuacją.

Niezwykłym epizodem jest pierwszy biały bac po francusku, w którym miałem 17 lat. Ale dziewczyna z mojej klasy miała 19 lat, a moje 17 wydawało mi się porażką.

Spędziłem cały wieczór płacząc i wmawiając sobie, że jestem śmieciem, chodzę gównem, że moja 17-ka jest przeceniona i że jestem wart o wiele mniej.

Rozumiem, że dla wielu ludzi mogę brzmieć bardzo niegrzecznie. Ale proszę zrozumcie, że ja uważałam tylko MOJE oceny za kiepskie.

Nigdy nie widziałem osoby jako „zero”, ponieważ nie miała takich samych ocen jak ja.

Problem polegał na tym, że chodziło mi o oceny. Nie mogłem sobie pozwolić na złe, ponieważ myślałem, że to była moja jedyna siła w tamtym czasie.

Pozostali nie przejmowali się swoimi notatkami i mieli rację, ponieważ ich siła była gdzie indziej: w sporcie, w relacjach społecznych, w muzyce ...

Tak więc w grudniu, po sprawdzeniu historii, które myślałem, że przegapiłem, popełniłem duży błąd. Okaleczyłem się. Aby sprawdzić historię, narażam swoje zdrowie.

I zrobiłem to później: po przegranym meczu badmintona, po lekcji matematyki, której nie rozumiałem, po kłótni z moim chłopakiem ...

Zaczęło się stać nawykiem.

Aż pewnego dnia doznałem porażenia prądem.

Podsłuchałem rozmowę na Facebooku od znajomych, w której mówili, że nie jest fajnie, że cały czas jestem z chłopakiem i odchodzę od grupy.

Powiedzieli to, nabijając się ze mnie. Jakbym był idiotą, który nic w życiu nie rozumiał.

Zniszczyło mnie. Tych, których postrzegałem jako wsparcie, w rzeczywistości porzuciłem. A ich to nie obchodziło, bo to ich rozśmieszyło.

Prawie popełniłem największy błąd w moim życiu. Ale nie doszedłem do końca, a tym lepiej.

Później było lepiej. Może to przez wiosnę, może skończyło się na relatywizacji, może byłem bardziej pewny siebie.

Byłem bardziej spokojny, zdawałem egzaminy z francuskiego w całkowitym spokoju i dostałem świetne oceny.

Nie jestem tylko uczniem z obsesją na punkcie jego ocen

Czy warto było cały czas męczyć się i zlinczować każdą nutę poniżej 16 lat? Nie. Z pewnością miałbym tak dobre oceny, gdybym zamiast tego zaufał sobie. Ponieważ mogę dostać ocenę Très Bien na bac.

Osiągnę to nie przez obniżanie się za każdy zły znak. To dzięki zaufaniu mi i uczeniu się na każdym błędzie.

A jeśli nie mam oceny bardzo dobrej? Nieważne. Zresztą na studiach, które chcę robić (chcę iść na studia matematyczne), oceny w ogóle się nie liczą.

A przede wszystkim zdaję sobie z tego sprawę trochę bardziej dzisiaj, moje notatki nie są moją jedyną siłą. Nie jestem zwykłą średnią. Nie jestem tylko studentem.

Ale przy ośmiogodzinnych dniach lekcyjnych (nie licząc oczywiście minimum dwóch godzin pracy domowej w ciągu wieczoru), trudno jest zrozumieć, że istnieje życie obok szkoły średniej i że możemy stać się kogoś, kto nie był doskonały w swojej klasie.

Dziś moje życie jest trudne z wyraźnie innych powodów niż te, które tu opisałem, choć niestety oceny są nadal w moim życiu równie ważne.

Próbuję relatywizować. Idę do psychiatry, który bardzo mi pomaga. Staram się nie myśleć o szkole poza zajęciami i recenzować godziny, nawet jeśli jest to trudne. Staram się akceptować swoje słabości i cenię swoje mocne strony.

Na przykład zamiast powiedzieć „Oblałem ostatni egzamin z fizyki”, mówię do siebie „Zdałem wszystkie egzaminy z matematyki”.

Zamiast mówić „jestem do dupy w sporcie”, mówię sobie „tańczę naprawdę dobrze, a taniec to sport”. Skupiam się na przyszłości i nie mogę się doczekać życia na uczelni.

Wszystko jest dobrze, a najgorsze nie jest pewne.

Popularne Wiadomości